Strony

środa, 14 sierpnia 2019

Rowerowa majówka 27.04-05.05.2019 - Dzień 8/9 - Psia pogoda...

Ale to była niesamowicie zimna noc. Co prawda przymrozku nie zanotowałem jednak czując chłód w nocy kilkukrotnie z tego powodu się przebudziłem. O ile ocieplacz hamaka daje komfort od dołu o tyle od góry trochę mi zaciągało 😉

Poranek jest pogodny i nic na razie nie zapowiada zmiany pogody, ale to tylko kwestia czasu bo prognozy są na dziś bardzo złe. Ja tymczasem cieszę się ładną aurą.
W miejscowości Žinkovy stoi od XV wieku pałac. Niestety zakaz wstępu osobom postronnym i zakaz wykonywania w ogóle zdjęć. To tylko foto z drogi przebiegającej obok i wracam na główną drogę.



Niewiele czasu mija jak docieram do miasteczka Nepomuk. Tutaj około 1350 roku urodził się św. Jan Nepomucen.
Miasto dynamicznie rozwijało się w XIII i XIV wieku kiedy w okolicy wydobywano srebro i złoto. Nepomuk może się pochwalić kilkoma zabytkami. np. gotyckim kościołem św. Jakuba, barokowy kościół św. Jana Nepomucena, pałac na Zielonej Górze czy też wieloma barokowymi figurami.








Dzisiejszą trasę tak wytyczyłem, że będzie ona ciągle wiodła to przez większe, a to przez mniejsze wzniesienia. Tak więc nie będzie dziś łatwo 😉 Już kilka kilometrów za miastem pierwszy dzisiejszy defekt. Łapię kapcia. No ale można było się tego spodziewać jak opona już niemal łysa. W sumie pamięta ona jeszcze zeszłoroczny wypad do Albani 😅




W Kasejovicach kręcę się po centrum. Szukam zaznaczonej na mapie synagogi. Oprócz tego w miasteczku stoi kościół św. Jakuba, św. Wojciecha, ratusz czy też fontanna w rynku.





Niezbyt wiele ujechałem gdy trafiam pod kolejny ciekawy obiekt w miejscowości Lnáře. Stoi tu od XIV wieku twierdza. Rozbudowywana i przebudowywana w kolejnych wiekach. Obecnie reprezentuje styl renesans/barok. Dziś wejść do parku nie można bo obiekt wynajęty pod imprezę weselną...



..., więc jadę dalej. Przez Bělčice do Březnic. Po drodze wymieniam szprychę w tylnym kole, która miała czelność właśnie dziś pęknąć. Powoli też i pogoda się zmienia. Prognozy na dziś mówią o dość obfitych opadach deszczu....

Bělčice to całkiem ładne miasteczko. Jest tu chociażby dawne getto żydowskie czy też kolejna twierdza, która została jak to przeważnie bywa przebudowana na reprezentacyjny pałac w okresie renesansu.







Przejeżdżam nad Wełtawą i wówczas spadają pierwsze krople deszczu. Temperatura również zaczyna drastycznie spadać. Jeszcze nie jest tak źle, ale spodziewałem się najgorszego znając prognozy.


 W Sedlčanach jakaś impreza na rynku. Stoi wiele wozów strażackich.






Coraz bardziej ograniczam postoje. Nawet te na zdjęcia. Od zachodu ciągnie ciemna chmura. No z niej to już konkretnie popada ! Jeszcze kilka kilometrów i jestem zmuszony zatrzymać się na przystanku. Fajny jest bo miejscowi wstawili tam stolik. Wykorzystuję, więc przymusową pauzę na przerwę obiadową. Miałem cichą nadzieję, że jednak może deszcz przestanie padać lub chociaż na tyle zelży bym mógł kontynuować dalszą jazdę....




Niestety przestać padać nie chce. Temperatura coraz niższa. Znacznie niższa aniżeli mówiły prognozy. Po niemal godzinie postoju decyduję o kontynuowaniu dalszej jazdy. Zabezpieczam bagaże i ruszam. Przyznam szczerze, że bardzo nie lubię deszczu gdy jadę rowerem, ale co zrobić. W poniedziałek przecież trzeba iść do pracy, a ja nie mam w zwyczaju wracać inaczej aniżeli rowerem 😉

W Voticach jakby mniej padało, więc wyciągam aparat by wykonać kilka zdjęć. Mam problem z utrzymaniem sprzętu bo od wody i zimna skostniały mi już dłonie.





A temperatura nie chce przestać spadać w dół, a przecież miało być około ośmiu stopni ! Najniższa zanotowana dziś temperatura to zaledwie 0,5 stopnia! Nie byłem w stanie zrobić zdjęcia tak zmarzłem. No i zaczyna padać mokry śnieg !





Zdjęcia robię już tylko telefonem. Nie chce mi się już aparatu wyciągać z bagaży bo miałbym z tym już problem. Na szczęście opady jakby powoli ustawały. Temperatura jest ciągle niska, ale to jest to mniejsze zło.

W powoli zapadającym zmroku docieram do miasta Vlašim. Kurde, takie ładne miasteczko, a ja nie mam ochoty się po nim pokręcić. Teraz myślę tylko by kupić coś na kolację i na śniadanie kolejnego dnia. Jednak pod tamtejszy pałac podjeżdżam 😉





Kilka kilometrów za miastem gdy jest jeszcze jasno kończę ten dzień. Cieszę się, że dokonałem zakupu ocieplacza do hamaka bo w nocy temperatura spada delikatnie poniżej zera, ale już nad ranem jest na plusie. To dobrze jednak o tym już w kolejnej części 😉



No i galeria foto:

 https://photos.app.goo.gl/GfoiKCXSRidjV9ko6

cdn....


2 komentarze: