Strony

poniedziałek, 3 lutego 2020

Břidličná hora - 21-22.09.2019

Břidličná hora to szczyt w grani głównej masywu Pradziada. Już od wielu, wielu lat zastanawiałem się nad tym by zrobić sobie na tym szczycie jakiś wschodzik słońca. A może lepiej połączyć to również z zachodem ?

I tak obserwując prognozy pogody pod koniec września decyduję się uskutecznić swój plan. Ruszam dość późno, ale mam zamiar podjechać w okolice ruin dawnej chaty Alfredka, która spłonęła w 2002 roku. Ze sporym ekwipunkiem oraz w zwykłym obuwiu turystycznym trochę się wymęczyłem na tych kilku podjazdach zanim dotarłem do celu. Rower pozostawiam w niedużej odległości od ruin chaty i ruszam szlakiem żółtym w kierunku skrzyżowania szlaków pod Stracenými kamenami.




Szlak żółty nie jest wymagający ponieważ trawersuje zbocza masywu przez co idzie się przez ponad sześć kilometrów na bardzo podobnej wysokości. Wędrówka nie jest uciążliwa także po około godzinie docieram do skrzyżowania szlaków gdzie odbijam na zielony.




Teraz czeka mnie może niezbyt długie lecz strome podejście pod Ztracené kameny. Po drodze odbijam na punkt widokowy, do którego wiedzie wyraźnie wydeptana ścieżka. Znajduje się tam spora wyeksponowana skałka oraz rumowisko skalne.




Wracam na szlak i idę na Ztracené kameny. Jest to niewybitny szczyt(niektórzy nawet nie zaliczają tego miejsca jako szczyt) ze znajdującą się na wierzchołku skałą w głównej mierze z dewońskiego kwarcytu. Na wskutek erozji skała ta kruszy się i cała okolica pokrywa rumosz skalny.


Należy zaznaczyć, że jest to bardzo fajny punkt widokowy, a gdy jeszcze trafimy na odpowiednie wczesnoporanne lub późnopopołudniowe światło to owe miejsce nabiera jeszcze większego klimatu.




Niespełna pół kilometra dalej znajduje się szczyt Pec. To kolejny niewybity szczyt w masywie. Natomiast kolejne kilkaset metrów w kierunku północnym docieram do szczytu Pecný 1330 metrów. Na wierzchołku znajduje się niewielka formacja skalna.




Widoki są znacznie rozleglejsze. Zbliża się zachód słońca. Na szczyt Břidličná hora mam już nie daleko. Borowina bardzo ładnie się czerwieni.


Pod szczytem focę zachód słońca. Widoczność jednak nie najlepsza. Powiedziałbym nawet ze kiepska.





Po zachodzie słońca jeszcze dość długo kręcę się po okolicy. Ułatwiają to bardzo dobrze wydeptane ścieżki.




Pod wierzchołkiem od zachodniej strony znajduje się niewielka formacja skalna. Spędzam tam trochę czasu....



Na noc idę do nieodległej Jeleni studanki. Znajduje się tam kamienny schron gdzie można spędzić noc nie będąc narażonym na niską temperaturę czy też złe warunki atmosferyczne.

Całą noc w okolicy ryczą jelenie....

Wstaję o świcie. Najlepsza pora dla mnie do fotografii to ta przed wschodem słońca.


O ile widoczność o zachodzie słońca była słaba tak teraz nie mam się czego czepić. Widać dosłownie wszystko. Oczywiście to zasługa słońca, które jest jeszcze dość sporo pod horyzontem.



Beskidy, Mała Fatra, Tatry...., to wszystko jest standardowym widokiem przy dobrych warunkach. Mnie bardziej interesuje jeden konkretny szczyt, który jest dobrze znany, a właśnie z tego miejsca jest widoczny z najdalszej możliwej odległości. Mowa tu o Wielkim Choczu.


 



Wschodzi słońce i światło rozprasza się w zapylonym powietrzu. Wszystko co odleglejsze na horyzoncie znika.




Pozostaje mi wykonać kilka fotek krajobrazowych i kieruję się na Jeleni studanke.





Uzupełniam wodę w źródełku i schodzę najkrótszą możliwą trasą do pozostawionego w lesie roweru.



W samo południe melduję się na Biskupiej Kopie, ale o tym nie ma co pisać 😋

Ogólnie wypad bardzo udany. Udało się złapać kolory jesieni jakie występują w Wysokim Jesioniku czyli czerwieniejąca borowina na głównej grani masywu. No i wcale nie spodziewałem się, albo raczej nie nastawiałem się na dalekie obserwacje, a tu takie miłe zaskoczenie ! 😀

Galeria foto:


https://photos.app.goo.gl/VBHw2Fr1DNaXvtJZ6

2 komentarze:

  1. Ten Chocz to tak widoczny symbolicznie ;) Ale kolorki cudne.

    Nikogo innego w schronie nie było?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jednak go widać ;)

      W schronie był jeszcze jeden fotograf. Zresztą widoczny na kilku zdjęciach na skale o zachodzie słońca ;)

      Usuń