Strony

środa, 21 kwietnia 2021

Rowerowy Eurotrip 2020 - Dzień 10 - 30.07.2020

 Budzę się wcześniej niż miałem zamiar. Właściwie to zostałem obudzony. Ledwo minęła szósta rano i do lasu wjeżdża jakiś ciągnik. Patrząc po osprzęcie drwal jedzie do zrywki....Ale za to bardzo przyjaźnie mnie pozdrawia 😉

No nic jak już się obudziłem to spokojnie się spakuję i zjadę nad rzekę wykąpać się i zjeść śniadanie.

A dzisiejsza trasa może wydawać się monotonna, z przez to nudna. Tym odcinkiem jechałem już kilka lat temu, ale wówczas cały dzień padał rzęsisty deszcz i niezbyt mile tamten dzień wspominam. W każdym bądź razie plan jest taki, że jadę wzdłuż Dunaju możliwie długo jak się da 😉


Woda wydaję się być cieplejsza aniżeli powietrze. Jednak to tylko kwestia czasu jak to się zmieni. Dziś zapowiada się kolejny piękny i upalny dzień 😀

Początek trasy to jazda wzdłuż północnego brzegu Dunaju po EuroVelo 6.

Przejeżdżam przez Obernzell...



 Za Waldkirchen am Wesen kończy mi się trasa rowerowa. Początkowo myślałem, że uda mi się jakoś objechać przełom Dunaju ale po pewnym czasie uznałem iż nie warto się przemęczać czekam na przeprawę promową. Chwilę to trwało zanim zebrało się kilku innych rowerzystów. Wszyscy na rowerach elektrycznych. Najbardziej zapamiętałem starsze małżeństwo z Holandii. Ci to zapindalali, że ciężko było im dotrzymać tempa, ale rowery osiągały znacznie wyższą prędkość niż jest dopuszczalna dla elektryków. I pewnie dlatego były zarejestrowane jako motorowery  😁



 
 
Około 25 kilometrów jazdy południowym wybrzeżem Dunaju docieram do Aschach an der Donau. Dzisiaj mam rewelacyjną pogodę, ale kilka lat temu zastała nas tu konkretna nawałnica. W każdym bądź razie jak poprzednio i dzisiaj w planach jest zrobienie tu zakupów.

 



Zakupy zrobione to można przejechać na drugi brzeg i gonić w kierunku Linz. To niespełna 30 kilometrów. Staram się jak najszybciej tam dotrzeć. Miasta też nie zwiedzam bo byłem już tu kilkukrotnie. Mam świadomość jaką sobie dzisiaj trasę zaplanowałem i wiem, że czekają mnie spore podjazdy w drugiej części dnia 😉




Stare miasto oglądam zza Dunaju i lecę dalej na wschód ile siły w nogach, a tej coś nie za wiele dzisiaj mimo, że jadę w sumie po płaskim 😅





W Mauthausen często następuje zmiana w moich trasach gdy to oddalam się od brzegów Dunaju i kieruję już na północ. Nie inaczej było i tym razem. Postanawiam kierować się na Perg.

Perg to niewielkie miasteczko w Górnej Austrii oddalone około 40 kilometrów na wschód od Linz. Poza zatrzymaniem cie w centrum w celu wykonania kilku zdjęć i zrobienia zakupów na dalszą dzisiejszą trasę nie mam tu czego szukać, więc jadę dalej drogą nr. L572     



No i koniec sielanki jeżeli chodzi o trasę dzisiaj. Teraz będzie już sporo wzniesień na mojej trasie. Jadę kilka kilometrów niewielkim kanionem, którym płynie rzeka Naarn.



Nie wiem co mnie pokusiło by odbić od koryta rzeki gdzie jechało się względnie łatwo i odbiłem w jakąś boczną drogę rozpoczynając bardzo trudny podjazd. Oj niesamowicie się wymęczyłem, ale za to u góry niezłe widoki. nawet na oddalone Alpy !



Kieruję sie na Bad Zell....Docieram tam niedługo przed zachodem słońca.





Bardzo chciałem w dniu dzisiejszym dotrzeć do Zwettl, sęk w tym, że mam do pokonania jeszcze niemal 80 kilometrów ! I to po wcale nie łatwej trasie. Jednak zawsze jest tak, że po zachodzie słońca jakoś szybciej i więcej kilometrów przybywa na liczniku 😉 Duży wpływ na to ma niemal brak jakichkolwiek postojów. Człowiek nawet zdjęć nie robi.......

I tak przed północą docieram do Zwettl. Miasto omijam obwodnicą, na której o tej godzinie nie spotkałem żadnego samochodu. Rozbijam się na noc w lesie od północnej strony miasta. Jestem zadowolony bo mimo niemal dwóch kilometrów podjazdów udało się pokonać przeszło 200-stu kilometrowy odcinek w kończącym się właśnie dniu 😀


Dystans: 207,20 km

Czas: 11:17:56

Średnia: 18,33 km/h

Maksymalna: 61,90 km/h

Max. Wysokość: 951 m n.p.m.

Suma podjazdów: 1979 metrów

c.d.n......


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz