W poniższym wpisie zapraszam na nową rowerową przygodę po górach, szlakach i drogach Dolnego Śląska 😀
Początek wycieczki mam jeszcze z terytorium Republiki Czeskiej. Za punkt startowy obieram duży darmowy parking kilka kilometrów na południe od miasta Žacléř. Tak się składa, że ostatnio staram się odwiedzać jak najwięcej wież widokowych, na których jeszcze nie byłem. Dzięki temu pojawiam się w miejscach dla mnie nowych. To fajny sposób na układanie sobie trasy wycieczki.
No i oczywiście wybór tego parkingu nie był przypadkowy. Tutaj niedaleko stoi jedna z wież widokowych, którą postanowiłem tym razem odwiedzić. Na wzniesieniu w niedużej odległości twierdzy Stachelberg stoi wybudowana w 2014 roku wieża " Eliška".
Jak na razie to niebo zasnute jest chmurami. Według prognoz z czasem ma się wypogodzić. Sprawdzam jak to widać Karkonosze ponad chmurami 😉
A teraz pora zjechać do miasta
Žacléř.
Žacléř to niewielkie, spokojne miasto leżące na granicy Karkonoskiego Parku Narodowego. Miasto o górniczej przeszłości wzmiankowane było już w XIV wieku. Jeszcze wcześniej wybudowano tu zamek, który miał bronić przejścia ze strony obecnych terenów polskich. Był wykorzystywany przez rozbójników i został rozebrany. W jego miejscu postawiono pałac istniejący do dziś.
W XVIII wieku odkryto tu węgiel kamienny i wydobywano go do 1992 roku. Choć nadal się go wydobywa metodą odkrywkową. Obecnie jest tu też skansen górniczy.
Miejska strefa zabytkowa to przede wszystkim plac Rychorski. Zobaczymy tu barokową kolumnę maryjną, fontannę i w jednej linii z nimi pomnik cesarza Józefa II. Dookoła kilkanaście zabytkowych kamienic.
Pałac oraz kościół św. Trójcy są niestety zaniedbane. Może się to niedługo zmieni bo okolica jest rozkopana, a stare drewniane domy są remontowane. Kiedyś widok takich górskich domów był tu normą. Obecnie ostało się ich kilka.
Bocznymi ulicami kieruję się ku graniczy z PL. Sporo rowerzystów mijam na trasie do Niedamirowa.
Kolejnym etapem jest dotarcie nad zalew Bukówka na rzece Bóbr. Chwilę wcześniej przejeżdżam obok jego źródła po czeskiej stronie.
W okolicy zalewu wiedzie taka fajna szutrowa ścieżka rowerowa. Obecnie lekko podtopiona 😉
Nie omieszkałem wzbić się dronem do góry 😀
Wiele razy przejeżdżałem przez Kamienną Górę, ale jakoś nigdy nie było mi po drodze by zajechać do centrum. Dlatego tym razem miejska starówka znalazła się u mnie w rozkładzie 😀 Docieram tam jadąc wzdłuż rzeki Bóbr. Na dniach ma być otwarta obwodnica miasta w ciągu drogi S3.
Kamienną Górę warto wziąć pod uwagę jeżeli chcemy mieć dogodny punkt wypadowy w góry. Lokalizacja miasta jest wręcz genialna. Rudawy Janowickie, Góry Krucze, Kamienne, Suche czy też Karkonosze są w niedużej odległości i śmiało można się wybrać na jednodniową wycieczkę rowerową jak i pieszą.
W zabytkowej części miasta znajdziemy wiele ciekawych przykładów dawnej architektury. W rynku zobaczymy utrzymane w barokowym stylu kamienice z XVII i XVIII wieku. Na pewno ciekawy punktem na mapie miasta jest system podziemnych sztolni Arado. Ponoć tutaj znajdowało się tajne laboratorium III Rzeszy
Zrobiłem zakupy i mogę się kierować na Gostków. Tam moją uwagę zwrócił wcześniej wiatrak w stylu holenderskim. W tej okolicy znajduje się kilka podobnych obiektów, ale ten w przeciwieństwie do pozostałych został wyremontowany i świetnie się prezentuje !
A ja tym czasem zjeżdżam z utwardzonych dróg w teren. Rozpoczynam podjazd na widoczny z dala szczyt Trójgarb.
Podjazd nie jest łatwy. Ta część Sudetów jest dość wymagająca na rower.
Na Trójgarbie już kiedyś byłem, ale to były jeszcze czasy gdy nikt nawet nie myślał o tym by na szczycie postawić wieżę widokową 😉 I tak po prawdzie ta wieża była magnesem dla mnie by szczyt ten odwiedzić ponownie po dłuższej przerwie. Wjeżdżam szlakiem koloru zielonego. Mijam miejsce postoju. Niestety bardzo zaniedbane. Kawałek dalej przejeżdżam obok kapliczki św. Huberta na skrzyżowaniu siedmiu drug.
Jeszcze tylko kawałek i od rozdroża przy czereśni jestem zmuszony wpychać rower na szczyt. Nie dość, że jest stromo to jeszcze nawierzchnia jest pokryta luźnym materiałem.
Na szczęście to tylko kawałek do szczytu. A u góry sporo turystów.
Nie namyślając się długo szybko wchodzę na wieżę. Jest ona specyficzna. Konstrukcja mało spotykana bo składa się z trzech trójkątnych tarasów odstających sporo od osi wieży.
Wieża bardzo podniosła walory szczytu. Dzięki niej ciągną tu tłumy turystów. Niestety wiąże się to również z tym, że odwiedzają to miejsce osoby, które nie powinny się w takich miejscach nigdy znaleźć. Mówię tu o zwykłych wandalach, śmieciarzach i innych tego typu osobnikach.
Widoki są rewelacyjne w każdym kierunku !
Warto też porobić zoomy z wieży. Widać chociażby stąd Sky Tower we Wrocławiu.
Pora zjechać na dół do wsi Jabłów, a następnie na Boguszów - Gorce. Cały czas towarzyszy mi widok Chełmca.
W Gorcach robię zakupy obok szybu Witold. To pozostałość po dawnej kopalni węgla kamiennego.
Powolutku trzeba się kierować do punktu, z którego startowałem. Jednak przede mną jeszcze daleka droga. Podrzędnymi drogami kieruję się na Unisław Śląski. Stoją tam ruiny kościoła ewangelickiego. Trochę to smutny widok, ale tak wygląda bardzo wiele takich świątyń.... po drodze przejeżdżam pod Dzikowcem, więc warto podlecieć porobić kilka fotek wieży znajdującej się na szczycie 😉
Do Sokołowska docieram w okolicy zachodu słońca.
Odwiedzam to miejsce przede wszystkim by zobaczyć sanatorium dr. Brehmera. Światową sławę miejscowość zyskała jako nowatorski ośrodek leczenia gruźlicy. To właśnie na Sokołowsku wzorowało się słynne szwajcarskie Davos. Obiekt spłonął w 2005 roku. Został wykupiony i jest remontowany przez Fundację Sztuki Współczesnej In Situ. Prędkość prac nie jest szybka, ale ważne, że ten jakby nie patrzeć "pomnik światowej medycyny" jest ratowany.
W ostatnich promieniach słońca opuszczam tą ciekawą miejscowość i kieruję się na Mieroszów. Ale jeszcze tu kiedyś wrócę bo okolica na rower jest genialna !
W Mieroszowie zatrzymuję się tylko na moment w rynku by wykonać kilka dokumentacyjnych zdjęć.
Do końca dzisiejszej wycieczki mam jeszcze przeszło 30 kilometrów i na miejsce docieram jadąc przez Chełmsko Śląskie i Lubawkę. Tak po prawdzie nigdzie mi się nie śpieszy bo mam zamiar spędzić nadchodzącą noc w samochodzie i zastanowić się co z sobą począć następnego dnia 😉
Dzisiejsza wycieczka była bardzo ciekawa. W większości odwiedziłem miejsca gdzie mnie jeszcze nie było i z tego się cieszę. Całościowo wyszło mi całkiem fajne 140 kilometrów trasy !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz