Strony

poniedziałek, 22 września 2025

Wysoka i coś na dokładkę, czyli spacer po Małych Pieninach - 02.09.2024

 Na sam początek drugiej części zeszłorocznego urlopu, który już tradycyjnie spędzamy w Szczawnicy udaje mi się wyskoczyć na niedługą wycieczkę pieszą na najwyższy szczyt małych Pienin - Wysoką. Wycieczkę rozpoczynam w Jaworkach gdzie wchodzę bez szlaku pod wyciągiem. Z racji, że mam ograniczony czas to od razu narzucam wyższe tempo tak by możliwie jak najwięcej przejść. Niby celem tej wycieczki była tylko Wysoka, ale miałem nadzieję na jeszcze jakiś bonus po okolicy 😉

U góry ponad bacówką chwila na złapanie oddechu i schodzę nieoznakowaną ścieżką do szlaku zielonego tak mniej/więcej w górnej części wąwozu Homole.



 
Teraz rozpoczynam już właściwe podejście przez pastwiska. Niedaleko bacówki jakiś pomysłowy juhas postawił wiadro z wodą pełne cytryny i mięty. Każdy spragniony może się napić. obok stoi słoik na drobne. Pisze, że oplata 2 zeta. Jest też numer telefonu jakby kto nie miał gotówki to może zrobić przelew blikiem 😅

Przy szlaku na Wysoką  rośnie charakterystyczne drzewo. 


Po minięciu go jeszcze tylko kawałek i docieram do granicy lasu. Teraz koniec sielanki. Szlak staje się bardzo wymagający. Szkoda, że nie został odremontowany bo  te barierki na podejściu, które były kiedyś to bardzo ułatwiłyby podejście. 
Znalazłem chwilę by polatać dronem. To zupełnie inna perspektywa.





Docieram na przełęcz Pod Wysoką. Teraz tylko kilka minut po m.in. schodach i jestem na szczycie zaliczanym do Korony Gór Polski.







Przejrzystość powietrza nie rozpieszcza. Nad Tatrami przechodzi chyba w tej chwili burza.





Teraz schodzę ponownie na przełęcz. Przekalkulowałem jak stoję z czasem i postanawiam przespacerować się w kierunku schroniska pod Durbaszką. Jeszcze nigdy tym odcinkiem szlaku nie szedłem, więc tym bardziej będzie ciekawie bo to nowość dla mnie.
Zejście odcinkiem szlaku ze szczytu Stachurówki dało nieźle popalić. Jest tam mocno stromo, a dodatkowym utrudnieniem jest luźne podłoże i co krok to trzeba uważać bo grunt osuwa się spod nóg.



Szczyt Borsuczyny można wygodnie obejść od północnej strony. Wiedzie tam wygodna ścieżka trawersująca szczyt. Latem może być lekko zarośnięta i niewidoczna.

Niebieskim szlakiem idę na Durbaszkę. Bardzo kusił mnie Wysoki Wierch, ale nie tym razem.






Schodzę do schroniska pod Durbaszką gdzie tylko kilka fotek i najwyższa pora wracać.





A moja droga powrotna wiedzie bez szlakowo, ale za to po bardzo widokowych terenach przez połoninę Kiczera. Wszystkie te tereny to są pastwiska. 






A na samej "połoninie" jest kilka starych, opuszczonych obiektów. Nie powiem bardzo fotogenicznie to wygląda.





Schodzę do granicy rezerwatu Wąwozu Homole i wspinam się ku bacówce nad Jaworkami. Przy bacówce widziałem po raz pierwszy ursusa c360 z przednim napędem ! 😉



Teraz pozostało już tylko zejść do Jaworek do pozostawionego na parkingu pod wyciągiem samochodu. 
Niby wycieczka to nic szczególnego, ale bardzo fajna i przyjemna trasa. I tak z niczego wyszło 13 kilometrów.

A na wieczór jeszcze zachód słońca nad Szczawnicą.  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz