W nocy pada deszcz. Niestraszny mi on gdy nad głową rozwieszona jest płachta biwakowa 😀 Poranek za to już ładny i bardzo rześki, a prognozy mówią że dzisiaj będzie w ciągu dnia dość upalnie. To co w nocy spadło z nieba szybko odparowuje.
Wracam na drogę asfaltową. Właściwie to na ścieżkę rowerową. Po sześciu kilometrach docieram pod zamek Mochental. Rezydencja widoczna jest już z daleka.
Początki tego obiektu sięgają pierwszej połowy XI wieku, kiedy to wzniesiona została tu pierwsza warownia. W kolejnych wiekach była ona sukcesywnie powiększana i przebudowywana. Pod koniec XII wieku twierdza została przekazana opactwu Zwiefalten. W 1730 roku zamek strawił ogromny pożar. Wkrótce potem został odbudowany, uzyskując swój obecny renesansowy kształt. Ciekawostką jest znajdujące się jedyne na świecie muzeum mioteł 😁
Na jakiś czas wracam nad Dunaj. Mijam znajdujący się na drugim brzegu klasztor norbertanów w Obermarchtal. Jego budowę rozpoczęli już w VIII wieku benedyktyni.
Rechtenstein to niewielka miejscowość gdzie znajdują się pozostałości po zamku z XII wieku.
Wzdłuż Dunaju, raz bliżej, a raz dalej od jego koryta jadę dalej w górę jego biegu.
Około południa odwiedzam Riedlingen. W planach jest zrobić konkretne zakupy na dalszą drogę. Ale ze zwiedzania miasta rezygnuję.
Powoli dojrzewa we mnie myśl, że jednak będę musiał zrezygnować z dotarcia do źródeł Dunaju. Coraz częściej przyglądam się mapie i kalkuluję ile może mi zająć dotarcie do celu. Nie chcąc ryzykować, że może zabraknąć mi czasu na drogę powrotną postanawiam zmienić zamiary i odbić na południe i udać się nad jezioro bodeńskie, a tam zadecydować co dalej 😉
Mijam Herbertingen. Ostatnie spojrzenie na Dunaj.....
...i docieram do Mengen.
Mengen ładne miasto, szczególnie kamienice w centrum 😀
Źródła Dunaju muszą poczekać. Odbijam na Pfullendorf. Mam kilka niewielkich podjazdów do pokonania. W mieście robię kolejne niewielkie zakupy i ruszam główną drogą by było szybciej nad jezioro Bodeńskie. Kilka kilometrów przed Überlingen jest już z góry. Pogazują się też zamglone szczyty alpejskie po szwajcarskiej stronie.
Pierwsze miasto nad jeziorem Bodeńskim do którego docieram jest Überlingen. To uzdrowisko może poszczycić się kilkoma zabytkami takimi jak chociażby pięcionawowy późnogotycki kościół św. Mikołaja, późnogotycki kościół Franciszkanów, ratusz, a nawet umocnienia miejskie.
Przyznam szczerze, że z pokonanymi kilometrami do tej pory w dniu dzisiejszym to się nie postarałem 😉 Jednak mam świadomość, że dalsza trasa wiedzie wzdłuż północnego brzegu jeziora to powinno być względnie płasko, a co za tym idzie będę szybciej od teraz jechać 😋
No to lecę na wschód....
Ogólnie jedzie się bardzo przyjemnie i dość szybko tak jak zakładałem. Większość trasy to przyjemna ścieżka rowerowa. Przejeżdżam przez Meersburg i na trochę przed zachodem docieram do Friedrichshafen. Jem późny obiad na ławce w parku przyglądając się spacerującym ludziom.
Sam zachód słońca oglądam z okolic miejscowości Wasserburg. Raz od zachodu by po chwili przenieść się na wschód na przystań 😀
Do Lindau mam już całkiem niedaleko. Docieram tam przy resztkach dziennego światła. Najstarsza część miasta leży na wyspie Insel.
Kilka kilometrów dalej przekraczam granicę z Austrią.
Przede mną Bregenz..... Postanawiam dzisiejszą noc spędzić na plaży nad brzegiem jeziora 😊
Szykuje się ciepła noc. Ja mam natomiast nadzieję na całkiem ładne widoki o świcie dnia następnego 😀
Kilometrów niestety mam mało, najmniej jak do tej pory podczas tego wypadu 😋
Dystans: 177,08 km
Czas: 09:45:13
Średnia: 18,15 km/h
Maksymalna: 64,25 km/h
Max. Wysokość: 714 m n.p.m.
Suma podjazdów: 854 metry
c.d.n......
Piękne zdjęcia w końcówce relacji znad Jeziora Bodeńskiego, czarne chmury, zachód słońca i te nocne. Czekam na dalsze części ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie miałem to samo napisać. Te chmury świetne!
Usuń