Strony

poniedziałek, 23 stycznia 2023

Rowerowy Eurotrip 2022 - Dzień 14 - 29.07.2022

Nie wiem co mnie pokusiło by jechać główną drogą do miasta Kaposvár. Gdybym wiedział jak bardzo będzie dla mnie to problematyczna trasa to szukałbym jakiejś alternatywy..... 

Już opisując wcześniejszy dzień wspomniałem jak potrafi to być nieprzyjazny kraj dla podróżujących rowerem. Tutaj właśnie mam tego przykład. Przez kilkanaście kilometrów do miasta jest po prostu zakaz jazdy rowerem po drodze i muszę przeciskać się wąskimi i bardzo nierównymi chodnikami. Czasami trzeba zsiąść by przejść na drugą stronę jezdni bo ów chodnik się kończy. W ogóle zastanawiałem się jak miejscowi poruszają się na rowerach, ale chyba jednak rower tutaj jako środek lokomocji jest ostatnią opcją, którą się wybiera 😳

W każdym bądź razie jakoś przemęczyłem tą trasę. Jednak nie obyło się bez jazdy pod zakazem 😉 Udało się też zrobić jakieś niewielkie zakupy.

Najstarsze znane wzmianki pisemne o mieście Kaposvár pochodzą z XI wieku. Wówczas to założone zostało opactwo benedyktyńskie. W wieku XIV powstał tu murowany zamek. Dziś są tylko zarysy fundamentów i makieta.




Od XVII wieku gdy to miasto dostało się pod panowanie rodu Esterházych zapoczątkowany został dynamiczny rozwój miasta. W drugiej połowie XIX wieku doprowadzono tu kolej dzięki czemu miasto stało się ważniejszym ośrodkiem przemysłu w regionie. To wówczas powstało wiele bogato zdobionych secesyjnych i eklektycznych kamienic. Również wiele parków oraz teatr.

Oczywiście moim celem jest centrum miasta. O tej godzinie niewiele osób się tu kręci.








Opuszczając miasto wybieram drogę nr. 6701 i kieruję się już w stronę Balatonu.

Fonyód to mój kolejny cel. To właśnie w tej miejscowości dotrę nad brzeg jeziora. Prawie się nie zatrzymuję. Chcę zaoszczędzić czasu tak by więcej postojów porobić nad samym Balatonem. Przejeżdżam pod estakadą, którą biegnie autostrada M7 i chwilę później jestem nad brzegiem jeziora. A tam wiadomo, że jest rewelacyjna ścieżka rowerowa wiodąca dookoła całego Balatonu ! No dobra.... czasami trasa wiedzie normalnie drogą 😉





Ale nad sam brzeg jeziora zajadę trochę później. Teraz podążam już w kierunku wschodnim do Zamárdi.  Miasto jest jednym z bardziej znanych regionów turystycznych nad brzegiem jeziora. To tutaj ciągnie się kilometrami trawiasta plaża, która jest bezpłatna. Dodatkowo to tutaj jest największe przewężenie na Balatonie mające około 1,5 kilometra. Można szybko przedostać się promem na drugi brzeg na półwysep Tihany.
I tak powoli się kulam dalej wzdłuż południowego brzegu. Teraz mam coraz częstsze postoje.



Poleciałem też dronem będąc ciekawym widoku z góry 😊

Balaton to jezioro pochodzenia tektonicznego. W obecnej formie powstało około 20 tysięcy lat temu, więc jest stosunkowo młodym akwenem. Jego średnia głębokość wynosi niewiele ponad trzy metry, a maksymalnie osiąga 12,2 metra. Ze swoją powierzchnią liczącą 592 km kwadratowe jest nie tylko największym jeziorem na Węgrzech, ale i w całej Europie Środkowej. 






Jezioro jest tak płytkie, że idąc nawet kilkaset metrów od brzegu nie zamoczymy nawet kąpielówek 😉


Dziś jest podobnie upalnie jak w minionych dniach. 

W okolicy najmniejszego miasteczka turystycznego nad Balatonem czyli Balatonvilágos zaczynają się pagórki. Jednocześnie infrastruktura rowerowa coraz lepsza i widoki świetne !







Docierając do wschodniego brzegu co najlepsze nad jeziorem się kończy. Pora zanurzyć się w miejską dżunglę. Tutaj jadąc już wzdłuż północnego brzegu natrafiam na kilka utrudnień i objazdów z tym związanych. Kilkukrotnie mijam się z różnymi grupkami cyklistów, którzy błądzą w tym oznakowaniu podobnie jak ja. W końcu docieram do ostatniej miejscowości nad Balatonem. 


Balatonvilágos  pora oddalić się już od brzegów Balatonu na dobre. Teraz kierunek Veszprem ! Miasto leży niemal 200 metrów wyżej niż tafla jeziora, więc było co podjeżdżać. Choć do centrum trzeba było odrobinę zjechać.

Na niebie zaczyna przybywać chmur. Docierając do miasta jest już pełne zachmurzenie. Wszystko co najciekawsze w mieście znajduje się na starówce, a przede wszystkim na wzgórzu zamkowym. Niestety niedane mi było tam nic zobaczyć bo całość przechodzi rewitalizację i jest zakaz wstępu o czym grzecznie informuje mnie ochroniarz. W sumie to nawet nie pomyślałem o tym by polatać dronem, a szkoda. Pozostało mi pokręcić się po okolicy. 

Z bilbordów na trasie wylotowej dowiedziałem się, że Veszprem w 2023 roku będzie europejską stolicą kultury, więc wiadomo dlaczego z takim rozmachem trwają tam prace remontowe  😉 Veszprem będzie dzielić ten tytuł z aż dwoma innymi miastami. Z Timisoarą w Rumunii oraz z greckim Eleusis. 
          







Wzdłuż drogi nr. 82 biegnie trasa rowerowa w kierunku miasta Zirc. Trochę już jestem zmęczony dzisiejszą jazdą, a tu jeszcze trafił się mały podjazd. Za to później przyjemny zjazd do miasta Zirc gdzie w sam raz trafiam do Lidla tuż przed zamknięciem.  

Zirc znane jest z zabytkowego opactwa Cystersów. Tutejsze opactwo można podzielić na dwa okresy istnienia. Pierwszy to od 1182 roku czyli od początku fundacji do momentu gdy zostało ono zniszczone przez Turków w XVI w. Drugi okres od jego odbudowy w XVIII wieku po dziś dzień. 

Bazylika mniejsza to okres późnego baroku natomiast zabudowania klasztorne to klasycyzm.



Chwile po opuszczeniu przeze mnie miasta zachodzi słońce. By osiągnąć wymagane 200 km muszę jeszcze sporo km pokonać. Muszę by na ostatnie dwa dni nie zostało za wiele. W sumie i tak zostało.... 😂
Na noc zatrzymuję się okolicy miasta Kisber. Długo leżąc w hamaku analizuję jak dalej jechać. Prognozy na te dwa ostatnie dni wyprawy są mało optymistyczne bo idzie deszcz......

Jak na tak "płaski" kraj jakim są Węgry to udało się uciułać niemal półtora kilometra podjazdów 😉





Statystyki Dzień 14:

Dystans:                 203,87 km

Czas jazdy:            11:22:00

Średnia:                17,93 km/h

Max:                      64,45 km/h

Suma podjazdów: 1453 m

Wys. max.:            458 m n.p.m.


CDN


7 komentarzy:

  1. Ale sprytnie ominąłeś moje drogi. Nad Balatonem nie byłem, 15 km mi brakło jak byłem w Tác, w muzeum poświęconym rzymskiemu Gorsium. Odwiedzałem też drugie jezioro, Velencei, które pewnie też jest płytkie i dlatego zarasta. Pewnie Balaton taki jasny od piachu na dnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Velencei jest tego samego pochodzenia co Balaton. I faktycznie mocno zarasta. Zauważyłem, że wiele ośrodków wczasowych tam upadło. Byłem tam kilka lat temu :)

      Usuń
  2. Ależ niesamowity kolor wody w Balatonie. Szkoda, że to na Węgrzech, obecnie nie zamierzam ich odwiedzać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie można tak podchodzić, jeśli to chodzi o sprawę wojny. Jak byłem u nich w maju zeszłego roku, to pod tym samym hotelem widziałem auto z Ukrainy, i to z obwodu mikołajowskiego a nie Zakarpacia. Uchodźców mieli przynajmniej 200 tysięcy, przekroczeń granicy przynajmniej 600 tysięcy (dane też z maja). Więc ilu ludzi (Węgrów i Ukraińców) tyle indywidualnych postaw. Nie widzę powodu być bardziej papieskim niż papież.

      Usuń
    2. oczywiście, że można. Węgrzy w większości głosują na przydupasa Putina, więc można wydać pieniądze w innych krajach, gdzie np. tani gaz nie jest ważniejszy od życia sąsiadów.

      Usuń
  3. Balaton omijam od dwóch lat, bo miałem już dość kiepskiej pogody, która zawsze się pojawiało podczas mojej wizyty ;P Poza tym drażniło mnie, że praktycznie wszystkie publiczne plaże stały się płatne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby w prognozach były nieszczególne prognozy to też bym ominął Balaton i wybrał inny kierunek ;)

      Usuń