Strony

środa, 18 stycznia 2023

Rowerowy Eurotrip 2022 - Dzień 13 - 28.07.2022

 Miniona noc nie była już tak ciepła jak poprzednie. Dobrze, że na miejsce noclegu wybrałem trochę wyżej położone tereny. W dole zalega mgiełka co oznaczałoby wilgoć i niższą temperaturę.

W nocy też mam gości na łące, na której śpię. W zasadzie to już bliżej poranku z lasu wychodzi stadko sarenek na popasik 😊

Początek dnia jest pochmurny. Jednak z czasem pogoda ma być coraz lepsza. Temperatura też typowo letnia.

Pierwsze kilometry do miejscowości Švaljkovec przy zerowym natężeniu ruchu na drodze. Trochę się obawiałem tego co będzie później na drodze krajowej, ale niepotrzebnie. Ruch w dalszym ciągu znikomy.



Przede mną jedyny większy podjazd w dniu dzisiejszym. Trochę ciężko było mimo iż to tylko całe 389 metrów ponad poziom morza 😅


Przede mną długi zjazd. Najpierw dość ostro w dół pomiędzy zalesionymi górami. Niżej mijam jakiś duży kamieniołom. Tak tam się pyli, że oddychać było ciężko. Wyprzedza mnie też trzech gości na gravelach. Widać że też są na jakiejś wyprawie, ale bagaży to mają minimalistycznie. Nie więcej niż to co mam w plecaku 😁
 
Pierwsze miasto to Lepoglava. Tutaj robię pierwsze dziś zakupy. Sklep znajduję niedaleko klasztoru Paulinów.



Po śniadaniu ruszam dalej. Dość szybko pokonuję kilkadziesiąt kilometrów. Przed dziesiątą docieram do dawnej stolicy Chorwacji - miasta Varaždin

Co prawda było to krótki bo zaledwie trwający 20 lat epizod, ale jednak to w latach 1756-1776 miasto nosiło tytuł stolicy kraju.
Miasto bardzo ciekawe z dużą ilością barokowych zabytków niestety przez większość turystów zupełnie pomijane. Zaledwie 80 kilometrów na południe znajduje się stolica - Zagrzeb. Ale nie ma się co oszukiwać w zdecydowanej większości turyści odwiedzający Chorwację to tacy co jadą nad wybrzeże Adriatyku. 

Chyba najbardziej znamy obiektem w mieście jest twierdza Stari Grad. Dawny gotycko-renesansowy obiekt o charakterze obronnym był otoczony fosą, a dostać się można było do niego przez drewniany most. Wchodziło się na niego przez wieżę Strażniczą.




W okolice twierdzy jak i na sam dziedziniec wstęp jest darmowy i będąc w mieście warto się tam przespacerować. 





Spacerują po starówce zwrócimy uwagę, że większość obiektów to barok. W 1776 roku miasto nawiedził duży pożar i zostało w dużej mierze zniszczone. Wszystkie instytucje administracyjne przeniesiono do Zagrzebia. Miasto zostało odbudowane. Nie sposób nie zauważyć naleciałości austro-węgierskie 😉 

Na główny placu w mieście stoi ratusz, który został wybudowany w XVI wieku i jest to jeden z najstarszych murowanych zabytków miasta.




Jest też katedra wniebowzięcia NMP, kościół św. Mikołaja i kilka innych mniejszych świątyń.







Zaglądam jeszcze to tu to tam....








I opuszczam to ciekawe miasto. Od teraz będę jechać wzdłuż rzeki Drawa. Będzie, więc niemal płasko. Robi się też bardzo upalnie, ale na szczęście dzięki bliskości wody będę mógł się dzisiaj wykąpać niemal w każdej chwili 😀

Zaraz za miastem docieram nad jezioro o tej samej nazwie. Kilkanaście kilometrów dalej jest kolejne - Dubravsko. Tutaj nie omieszkałem się wykąpać. Płytkie wody są niemal tak ciepłe jak powietrze.....






Za znaczkami trasy rowerowej jadę dalej w kierunku wschodnim. Trochę nudnawa staje się okolica, ale jakoś droga mija i czas leci.
Już sporo popołudniu docieram w okolice granicy z Węgrami. Ale zanim przejadę most na Drawie i przekroczę granicę z Węgrami to zażywam kąpieli w kolejnym jeziorze. Tutaj woda jest zdecydowanie chłodniejsza 😊 Jezioro to powstało na wskutek wydobywania żwiru.
Jezioro Šoderica to popularne miejsce odpoczynku miejscowych.






Po dłuższym odpoczynku pora przekroczyć Drawę i wjechać na Węgry. 





Po węgierskiej stronie trasa totalnie nudna. Przez przeszło 20 kilometrów jazdy nic tylko lasy i pola uprawne. No i chyba na całym tym dystansie było ze cztery zakręty 😅 Za to dość szybko pokonuję odcinek do miasta Nagyatad.





Trochę błądzę po mieście w poszukiwaniu sklepu. Niestety jakiekolwiek mapy online Węgier są bardzo ubogie...., albo ja lepszych nie znam 😉
A jak już zrobiłem zakupy to jestem spokojny o kolację i jutrzejsze śniadanie.

Obieram kierunek na północ. Ogólnie nawierzchnia dróg na Węgrzech i to nawet tych najwyższej kategorii jest tragiczna. Jak jeżdżę po Europie to nawet w takiej Albanii nawierzchnia jest równiejsza 😉 I nigdy nie ukrywałem, że na rower jest to świetny kraj, a jednocześnie bardzo nieprzyjazny dla poruszających się na dwóch kółkach. Tyle sytuacji związanych z dziwnymi zakazami dla rowerzystów to tylko w tym kraju. W przeszłości potrafiło mi to mocno namieszać w moich planach.

Jednak jeżeli już się trafi ścieżka rowerowa to jest to rewelacja ! Tak też jest po wyjeździe z Nagyatad w kierunku północnym. Jest to tylko pięć kilometrów, ale dobre i to. No i niestety nie ma tej ścieżki na żadnej mapie. W każdym bądź razie jak nią jechałem to jeszcze nie było. A nawigacja to mnie prowadziła jakimiś leśnymi drogami każąc nadkładać kilka kilometrów 😂




Dzień powoli się kończy. Tą drogą już kiedyś jechałem  i pamiętam, że jest zjazd na ciekawie brzmiącą miejscowość. Gdy tylko go zobaczyłem to oczywiście tam odbiłem. Chociażby po to by zrobić sobie zdjęcie pod znakiem z nazwą  😋


Inna sprawa, że wybierając ten kierunek z automatu zobaczę coś nowego, a nie jadąc po raz kolejny tą samą trasą. 
Mimo wszystko trasa nadal monotonna. Z tym, że teraz w przeważającej mierze to pola uprawne. Ale przynajmniej trasa szybko mi mija. Nie będę musiał długo po zachodzie jechać bo zakładany dystans dość szybko osiągam.
Przejeżdżam przez miejscowość Nagybajom. Kawałek dalej jest pomnik poświęcony sowieckim żołnierzom. Trwa jakaś większa wycinka drzew. Pomnik jak i jego okolica bardzo zaniedbana.







Po przekroczeniu 200 kilometrów zatrzymuję się w zagajniku na noc.




Statystyki Dzień 13:

Dystans:                 204,82 km

Czas jazdy:            10:14:23

Średnia:                20,00 km/h

Max:                      55,44 km/h

Suma podjazdów: 574m

Wys. max.:            389 m n.p.m.


CDN


1 komentarz: