Strony

piątek, 12 maja 2023

Morawski Kras - 23.10.2022

 Po mało pogodnym, ale bardzo ciekawym dniu w Czeskim Raju przenoszę się na Morawy 😉 Choć noc spędzam jeszcze pod szczytem Bezděz. Miałem cichą nadzieję, że z rana uda się wschód słońca na szczycie. Niestety mocno się rozczarowałem. Pułap mgły był dobre sto metrów za wysoko..... Nawet nie widziałem sensu wchodzenia na wieżę widokową przy której spędziłem minioną noc..... Dobrze, że dzięki dronowi mogłem wzbić się ponad mgłę 😋




No ale na tym kończy się moja wizyta w tych okolicach. Postanawiam się "teleportować" spory dystans od tego miejsca. Po przeszło trzech godzinach jazdy docieram do miejscowości Němčice. Parkuję na niewielkim parkingu obok kościoła i szybko wypakowuję i składam rower. Ruszam w drogę. Na początek mam z góry i to w sumie przez bardzo duży dystans. Najgorsze będzie jednak to iż trzeba będzie mi się na koniec wspiąć ponownie na tą wysokość, ale co tam 😋

Najważniejsze jednak, że pogoda dzisiaj o niebo lepsza niż dzień wcześniej.




Na obrzeżach miejscowości stoi młyn typu holenderskiego. W sumie młynem to już od dawna ten obiekt nie jest.


Zjeżdżam do miejscowości Sloup. Jest to osada coś pomiędzy wsią, a miastem. W Czechach mówi się że takie osady to Městys lub po prostu miasteczko. 

Robię zakupy w sklepie naprzeciw barokowego kościoła pod wezwaniem Marii z Nazaretu.



Sloup to tak naprawdę "brama w Morawski Kras" oczywiście patrząc na mapę od północnej strony 😉

Znajduje się tu jaskinia, którą można zwiedzać. Wejście stanowi ogromny portal na około czterdzieści metrów. Nie jest ona zbyt długa, ale za to połączona z całym systemem innych jaskiń. Tu znaleziono m. in. szczątki neandertalczyka. Na koniec gdy wracałem to przyświeciło już bardzo ładnie słoneczko.

Zjeżdżając do miejscowości wjechałem jednocześnie w zalegające w dolinie mgły 😉


Tym czasem wjeżdżam w krasowy wąwóz którym wiedzie szlak czerwony jednocześnie z trasą rowerową. Kolory jesieni cieszą oko obserwatora 😊





Im niżej zjeżdżam tym coraz więcej formacji skalnych i jaskiń. A tych w sumie naliczono do tej pory przeszło 1100 !

Tymczasem docieram do miejsca, w którym rzeka Punkva wypływa na powierzchnie. To tutaj znajduje się jeden z symboli Morawskiego Krasu czyli jaskinia Punkevni. Drugim bardzo znanym i rozpoznawalnym miejscem jest połączona z jaskinią przepaść Macocha licząca 138 metrów. Nad przepaścią byłem już wiele lat temu. Dziś nie chce mi się wpychać tak wysoko roweru, a jechać dookoła to jednak spory dystans




Dwa kilometry niżej znajduje się Skalny Młyn gdzie można dojechać własnym samochodem. Stąd też niedaleko do Kateřinská jaskinia, która również jest udostępniona do zwiedzania.


Nie mogło się obyć bez podniebnego rekonesansu. Jesień tu przybrała obłędne kolory !




Teraz szybki przejazd do nieodległego Blansko. O mieście mówi się, że to "Brama" do Morawskiego Krasu. Ja się nie dziwię temu określeniu bo miasto usytuowane w bezpośredniej bliskości tej pięknej krainy.

Blansko nie należy do najciekawszych ani najpiękniejszych morawskich miasteczek. Swój rozwój zawdzięcza przede wszystkim rewolucji przemysłowej. Szczególnie pod koniec XIX wieku kiedy to powstały tu huty, odlewnie oraz fabryki maszyn. Dodatkowo miasto zostało skomunikowane linią kolejową Brno - Czeska Třebová.

Nie oznacza to oczywiście, że w mieście nie ma nic ciekawego. Na uwagę zasługuje chociażby odrestaurowany renesansowy pałac. Jest też ciekawy drewniany kościółek sprowadzony tu w okresie międzywojennym z Podkarpackiej Rusi. Akurat o kościółku dowiedziałem się już po czasie 😉







Pokręciłem się w okolicy centrum i skierowałem się ścieżką rowerową w kierunku  Adamova.




Na brzegu rzeki Svitava zachowano fragment mostu kolejowego jako pamiątka po dawnych czasach. 




Adamov to miasto typowo przemysłowe. Jadąc wąwozem mijam ogromne fabryki. Sama zabudowa to przeważnie blokowiska.






Wcześniej miałem jeszcze pomysł by podjechać na nieodległą wieżę Aleksandra, no ale zajęłoby mi to zbyt wiele czasu. Przede mną jeszcze cała droga powrotna.....

Jadąc dalej w kierunku miejscowości Křtiny mijam Starą Hutę. W tym miejscu powstała na początku XVIII wieku huta ukierunkowana na produkcję dla wojska. Nie sposób przeoczyć to miejsce bo tuż przy drodze stoi charakterystyczny piec.



Křtiny to przede wszystkim barokowe sanktuarium, ważne miejsce pielgrzymkowe na Morawach. Obiekt uznawany za Perłę Moraw. Imponująca bryła sanktuarium malowniczo usytuowana wśród wzniesień.  

Legenda mówi, że te okolice były świadkiem przyjęcia chrztu przez Cyryla i Metodego. 




Mam pomysł na zachód słońca dlatego podkręcam tempo jazdy. A droga powrotna jest znacznie trudniejsza. Jadę przez Jedovnice i dalej podrzędnymi drogami na Ostrov u Macochy.






Na koniec dnia ponownie zawitałem do miejscowości Sloup. Tym razem mam znacznie lepszą aurę.






Jeszcze tylko ostatni podjazd na 
Němčice i szybko się pakuję. Chcę polatać na koniec dnia dronem w okolicy zamku Bouzov. Prognozy mówią że będzie mgła. I w sumie była, ale zdecydowanie za wysoko i nic nie było widać 😜 Także nie pozostało mi nic innego jak wrócić do domu. 

I choć ta wycieczka nie była ani za długa czasowo i dystansowo i i tak fajnie było. Na pewno wrócę w te okolice bo mam już kilka nowych typów na wycieczkę 😊




2 komentarze:

  1. Świetne te zdjęcia z góry!
    Aż się chcę ( 😉 ) już jesieni...no dobra, wpierw soczysta zieleń, później ciepłe lato i znów jesień! :)

    OdpowiedzUsuń