Strony

środa, 22 listopada 2017

Rowerowy Eurotrip 2017 - Dzień 19 - 09.08.2017 - Słowenia....

<-- Poprzednia część relacji...

Nocleg w najbliższym sąsiedztwie rzeki chyba nie był najlepszym pomysłem. Z rana w całej okolicy zalega gęsta mgła i jest przenikliwie zimno ! Wystarczyło tylko bym ruszył w drogę i wjechał na niewiwlkie wzniesienie i jest już zupełnie inaczej. W Ozalj przyjemnie przyświeca słoneczko.

Ozalj to niewielkie miasto niedaleko granicy ze Słowenią. Główną tutejszą atrakcją jest imponujący zamek. Historia tego obiektu sięga XIII wieku gdy powstała w tym miejscu pierwsza twierdza. W kolejnych wiekach obiekt ten należał  do chorwackich rodzin szlacheckich Babonićów, Frankopanów i Zrinskich. Podczas ostatniej większej przebudowy w XVIII wieku nadano mu styl barokowy. Małą ciekawostką jest, że w przeszłości miasto to pełnio rolę nieoficjalnej stolicy Chorwacji.



Podążam wzdłuż rzeki Kupa. Przez pewien odcinek rzeka ta jest granicą pomiędzy Chorwacją, a Słowenią. W miejscowości Jurovski Brod przekraczam granicę. Na słoweńskiej ziemi pierwsze miasto to Metlika. Z daleka widoczna jest stara część miasta gdzie dominuje barokowy kościół św. Mikołaja oraz zamek. Zamek obecny wygląd uzyskał po pożarze w 1790 roku.


Podjeżdżam do niewielkiego centrum. W mieście panuje senna atmosfera. Na drogach zupełne pustki tylko w okolicy samego zamku, w którym znajduje się muzeum malarstwa słoweńskich artystów kręci się kilka osób.




Na wylocie w kierunku Nowego Mesta robię pauzę na browarka oraz na podładowanie telefonu. Co prawda to kawiarnia i piwa nie sprzedają, ale właściciel wyciągnął mi jakieś prywatne z lodówki ;)


Teraz uderzam do wcześniej wspomnianego Nowego Mesta. Mam parę ładnych kilometrów podjazdu. W pewnym momencie na drodze stoi znak zakaz ruchu. Droga zamknięta ze względu na jej remont. Jest wyznaczony objazd, ale z mapy wynika że to prawie dwadzieścia kilometrów po górach ! O co toto nie ! Rowerem przecież jakoś się przecisnę...



... no i przecisnąłem się bez większego problemu. Co prawda opony miałem oblepione świeżutkim asfaltem bo jednocześnie wylewali obydwa pasy jezdni, ale przecież zaoszczędziłem męczarni po górach. Teraz tylko zjazd do widocznego w dole Nowego Mesta.


Miasto ładnie ulokowane w zakolu rzeki Krka. Zostało założone na ważnym szlaku handlowym między Krainą, a Zagrzebiem. Spowodowało to jego szybki rozwój. Miasto otoczono wysokimi murami i dzięki temu skutecznie opierało się najazdom wojsk tureckich. Na przełomie XVII i XVIII wieku miasto straciło na znaczeniu po tym jak zostało zdziesiątkowane przez epidemie i odsunięte od szlaków handlowych. Ponowny rozwój miasto przechodzi dopiero w wieku XIX w dobie słoweńskiego odrodzenia narodowego.


Starówka bardzo urokliwa. Zachowało się tu wiele ciekawych i zabytkowych budowli, z których najważniejsze to m in. eklektyczny Ratusz, czy XV wieczna kolegiata św. Mikołaja.






Tereny przez, które następnie jadę są równinne. Podążam wzdłuż rzeki Krka tak by mieć w miarę równinny teren w czasie największego upału. W najmniejszym Słoweńskim mieście - Kostanjevicy odbijam na północ. Jakby tak wytyczył na mapie moją dzisiejszą trasę to wyglądałaby na taką trochę bezsensowną. Zrobiłem spory łuk. Równie dobrze mógłbym tu dotrzeć jadąc "na skróty" jeszcze wczorajszego wieczoru ;)



Nad rzeką Sawa leży miasto Krško. Podjeżdżam do jego najstarszej część ulokowanej na zachodnim brzegu. W niewielkim parku stoi mauzoleum Hočevarjeva. Wykonany z białego kamienia obiekt jest ponoć najbardziej dojrzałym w stylu pseudogotyckim na Słowenii.

Obok budynek biblioteki miejskiej.



Na głównym placu w mieście stoi kościół pod wezwaniem Jana Ewangelisty.



We wschodniej części rynku stoi kamienica z 1607 roku. Przez kilka ostatnich lat swego życia mieszkał tu znany słoweński polihistor Janez Vajkard Valvasor. Obecnie znajduje się tutaj muzeum, a przed budynkiem stoi pomnik uczonego.


Przejeżdżam na chwilę na drugi brzeg Sawy dla lepszego widoku na miasto.


Kilka kilometrów w górę rzeki znajduje się jeden z najstarszych zamków w Słowenii - Rajhenburg w Brestanicy. Obiekt konkretnie odrestaurowany w 2012 roku.



W tym miejscu rzeka Brestanica wpada do Sawy. Tu też odbijam na północ w głąb kraju. Po drugiej stronie dopływu Sawy stoi barokowy kościół Piotra i Pawła.


Droga wije się przez wiele wzniesień. Ciągle jest jakiś podjazd po którym mam szybki zjazd. Trasa w upale staje się bardzo męcząca.




Zaczynam kombinować z trasą. Szukam jakiejś drogi, która nie będzie wiodła przez góry. Niestety nie ma takiej alternatywy i będę musiał się dalej męczyć ;)
W miejscowości Podsreda jest fajna droga krzyżowa na stromym zboczu.



Po kilku kilometrach docieram do Kozje. Robię ostatnie dziś zakupy i odbijam na jakąś podrzędną drogę ostro pnącą się pod górę. Po tym skrócie docieram w końcu do drogi, jadąc którą będę mógł nabić trochę szybciej kilometrów bo tych jest wyjątkowo mało dziś przejechanych. Właściwie to przez cały czas jest piękna ścieżka rowerowa :)




Tak fajnie mi się pomyka po tej ścieżce, że przeoczyłem zjazd na Slovenskom Bistrice. Zanim się zorientowałem zrobiłem dobre dziesięć kilometrów w kierunku Lublany :D



Po naprawieniu tego błędu i powrocie na właściwy kierunek jest już trochę późno. Ciężko będzie dzisiaj dokulać się do Slovenskiej Bistricy. Na koniec dnia przychodzi mi jeszcze zaliczyć konkretny podjazd na przełęcz. W dali widoczny szczyt Boč.



Na podjeździe tym zmienia się pogoda.  Bardzo szybko od zachodu nadciąga burza. Na zjeździe spadają pierwsze krople deszczu. W Poljčane przeczekuję największy deszcz na stacji paliw. Gdy pogoda pozwala na kontynuowanie jazdy jadę tylko kilka kilometrów poza miasto bo dalej już mi się nie chce. Zresztą najlepiej rozłożyć się z biwakiem zanim całkowicie się ściemni. W dali słychać odgłosy kolejnej burzy....

Statystyki dzień 19

Cała galeria dostępna pod adresem: https://photos.app.goo.gl/T7vY0DCor00GRlR73

cdn

... kolejna część relacji -->

2 komentarze:

  1. O jakie ciekawe rzeczy tu są! Trafiłam, bo, gdy zaspana otwierałam posta, komentarz (bardzo miły!) skasował się i chciałam się wytłumaczyć. Muszę się wczytać! pozdrawiam (ps. mam dwa liczniki, tak dla pewności, poza tym jeden kasuje dystans po około 150 km, czasami 170).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tak sobie myślałem, że masz dwa liczniki bo któryś pewnie fiksuje.

      I dzięki, że zajrzałaś. Zapraszam częściej :)

      Usuń