Tak się jakoś złożyło, że w ten weekend miałem nie wychodzić z domu. Wszystkiemu winna pogoda. Zapowiadają opady deszczu, a w górach marznący deszcz przechodzący w śnieg. Jednak na propozycję wspólnego wypadu ze znajomymi bardzo chętnie przystałem. Raz, że nie zgnoję się jadąc gdzieś rowerem, a dwa, że zostanę zawieziony na miejsce i odstawiony do domu już po wszystkim :D
Co prawda perspektyw na jakiekolwiek przejaśnienia nie ma, ale co tam, najważniejsze jest towarzystwo i panująca atmosfera :)
Z dotarciem na początek szlaku do Karlova pod Pradziadem nieśpieszno nam było. W Karlovej Studance obowiązkowa przerwa na kawę, a u co niektórych i na piwo ;)
Na parkingu przy głównym kompleksie stoków narciarskich jesteśmy o 10:30. Oprócz nas nie ma nikogo. Ruszamy przez miejscowość wzdłuż rzeki Moravicy. Śniegu niewiele, ale ważne iż jest na minusie temperatura i nie ma przysłowiowej brei.
Odbijamy na szlak zielony i rozpoczynamy podejście na skrzyżowanie szlaków Mravencovka.
Kontynuując spacer za zielonymi znakami docieramy do pozostałości chaty Alfredka, która spłonęła w 2002 roku. Śniegu tyle samo co na dole, ale tutaj chociaż drzewa są lekko oszronione.
Odbijamy na szlaki żółty i czerwony, które wspólnie zawiodą nas na grań w okolice Jeleniej Studanki. Tereny te są istnym królestwem leśnych mrówek. W okolicy naliczono około 1300 mrowisk, a niektóre z nich są naprawdę słusznych rozmiarów !
Obok górnej części dawnego orczyka niezłe pobojowisko. Widać, że niedawno przeszła tędy niezła wichura ponieważ leży tu wiele powalonych drzew jeszcze nieuprzątniętych. Niestety i tu dociera kornik.... Widać to po ogolonych z kory drzewach :/
Szlak jest bardzo fajny i wędruje się z przyjemnością. Chociaż mogłoby być trochę więcej śniegu ;)
Docieramy na grań. Przy źródełku Jelenia Studanka stoi bardzo popularny wśród wędrowców kamienny schron.
Korzystamy z okazji i chwilę odpoczywamy wewnątrz. Przemek dokonuje wpisu w kronice. Wypijamy spokojnie po piwku i zanurzamy się w gęstą mgłę.....
Czasami znać daje o sobie wiatr. No i niestety zamiast śniegu pada marznąca mżawka. Cali jesteśmy pokryci skorupą lodu !
W pewnym momencie jakby na chwilę rozwiało gęstą mgłę. Na przełaj lecę przez Wielki Maj z nadzieją na jakieś widoki. Przeliczyłem się. Co prawda przez moment było nawet widać kawałek wieży na Pradziadzie, ale marne to.
Wracam a szlak i gonię towarzystwo, które już trochę mi uciekło. Zdobywam drugi pod względem wysokości szczyt Wysokiego Jesionika - Vysoka Hole 1464 m. Mijam znajdujący się na szczycie szałas i przyśpieszam kroku po wierzchowinie. Wiatr coraz bardziej daje się we znaki....
Schodzę, a właściwie zbiegam wersją zimową szlaku i udaje się dogonić ekipę tuż przy skrzyżowaniu szlaków. Schodzimy wspólnie na Ovcarne.
Plan jest tak, że wstępujemy do Figury na obiad, a ci co mogą to i na piwo ;)
Jesteśmy jedynymi klientami. Trochę czasu w środku spędziliśmy, ale też zbyt długo siedzieć tu nie możemy. Musimy przecież wrócić do Karlova ;)
Wychodzimy gdy zaczyna się już ściemniać. Początek jest po tym samym szlaku, którym tu przyszliśmy.
Po 0,6 km odbijamy na szlaki żółty i niebieski. Te z kolei rozdzielają się po niedużej odległości. My schodzimy skrajem Wielkiego Kotła po szlaku niebieskim już w świetle czołówek. miejscami było dość ciężko bo szlak mocno zerodowany przez wodę i wystają korzenie na kilkanaście, kilkadziesiąt centymetrów. Przy tak niewielkiej ilości śniegu trzeba naprawdę uważać by nie zaliczyć gleby ;)
Po dokładnie dwóch godzinach od wyjścia z restauracji meldujemy się przy samochodzie. Całkiem dobry czas udało się wykręcić. Ogólnie dość fajny dystans przedreptaliśmy. Wyszło prawie 26 kilometrów. No i na koniec przyszła zima w postaci konkretnych opadów śniegu ! :)
Link do galerii: https://photos.app.goo.gl/BhNR65SrZmsmob4F8
Zaskakująco mało śniegu jak na tę zimę. Wywiało, roztopiło? Teraz pewnie jest już więcej po ostatnich opadach.
OdpowiedzUsuńWycieczka z początku grudnia zeszłego roku. Teraz według pomiarów 210-250 cm
UsuńAaa... ja przeczytałem, że to 2 luty :D
UsuńPowyżej Alfredki to już 5 lat temu miałem problem z przejściem szlakiem bo był totalnie zawalony przez świerki po wichurze, widać, że wiatry uwielbiają tamto miejsce.
OdpowiedzUsuń