Nie mija nawet tydzień jak ponownie jestem w Karkonoszach. Ponownie też ląduję w Szklarskiej Porębie. Po podróży ciasnym samochodem(mało komfortowo było), ale za to bardzo klimatycznie 😉
Celem tego wypadu był Bieg Piastów lecz nie dla mnie. Ja tam tylko dla towarzystwa 😉 Nasza baza zmieniła się w ostatniej chwili i ponoć jest to wyższy standard jak w pierwotnej lokalizacji. Cena niestety też wyższa....
Sobota 02.03.2019
Pogoda wraca do tej standardowej czyli mamy całkowite zachmurzenie. Na szczęście wiatr nie będzie nam dziś przeszkadzał. Kilku śmiałków dziś startuje na dystansie 50 km. Inni mają zaplanowany strat w niedzielę, więc sobotę mogą przeznaczyć na spacer po górach.
Plan jest taki by zrobić sobie wycieczkę nad Śnieżne Kotły przez schronisko pod Łabskim szczytem. Nie spodziewałem się też, że tego dnia na tą wycieczkę zbierze się kilkunastoosobowa grupa !
Szlakiem czarnym docieramy do tego o kolorze niebieskim. Początkowo śniegu nie ma w ogóle. Błota na szczęście również. Jednak z czasem jak nabieramy wysokości białego coraz więcej. Choć jest już "brudny" po ostatnich roztopach.
Większe ilości śniegu są tam od kładki nad Szrenickim potokiem.
Im wyżej tym będzie go coraz więcej. Grupa nam się dość sporo rozciągnęła.
Od granicy parku narodowego śniegu jest już naprawdę sporo. I w sumie tutaj rządzi prawdziwa zima ! Chociaż przyznam się iż przydałyby się jakieś raczki bo śnieg bardzo zmrożony.
Docieramy do schroniska pod Łabskim Szczytem. Od południowej strony obiekt zasypany po sam dach 😉
Oczywiście wstępujemy do schroniska. Bez piwa obyć się nie mogło 😉 W między czasie dociera pozostała część ekipy. Po odpoczynku kilka fotek pamiątkowych i tutaj się rozdzielamy.
Mniej ambitni obierają za swój cel schronisko na Szrenicy i następnie zejdą do Szklarskiej. Ja z trójką śmiałków postanawiamy zrealizować wcześniejsze plany. Wspinamy się pod Łabski Szczyt po zimowym przebiegu szlaku. Bardzo dobrze otyczkowany tak, że nawet przy słabej widoczności nie sposób się tu zgubić.
Na głównym szlaku wiodącym grzbietem wędruje bardzo wielu turystów. Narzucamy wyższe tempo marszu i dość szybko jesteśmy przy przekaźniku nad Śnieżnymi Kotłami. Kilka fotek.....
Później kolejne, na których przeważnie niewiele widać 😉
Poodchodzimy na Wielki Szyszak. Widoczność coraz bardziej spada. Wracamy....
Szybkim krokiem maszerujemy do Voseckiej boudy. Im szybciej tam dotrzemy tym więcej będziemy mieć czasu na odpoczynek 😉
Nie wiem czy w środku niebyli czasami tylko narciarze, rzecz jasna oprócz nas. W każdym bądź razie przed obiektem stało kilkadziesiąt par nart biegowych.
Trochę się zasiedzieliśmy. Obiad może rewelacyjnie nie wyglądał, ale był całkiem smaczny 😉
Mija półtora godziny i trzeba się zbierać. Uderzamy do schroniska na Szrenicy. Piwo obowiązkowe 😉
Dwadzieścia minut drogi i kolejne schronisko. Tutaj też wpadam po piwo, ale tym razem biorę je ze sobą na drogę 😉
Zejście do Szklarskiej bez historii i dość szybkie. Od Kamieńczyka szklanka na szlaku. Ostatni "niedzielni" turyści męczą się na tym zejściu nie mając nawet odpowiedniego obuwia.
Wieczorem impreza integracyjna, a ja o dziwo wypijam tylko jedno piwo ! Mogę za to polatać dronem !
Niedziela 03.03.2019
W niedzielę większość osób ma zaplanowany start w biegu na 25 kilometrów. Dość szybko więc udają się do Jakuszyc. Pogoda z rana nieciekawa. Prawie pół nocy padał deszcz. Padał jeszcze po ósmej rano, ale gdy przyszła pora wyjazdu to na szczęście przestaje. My we trójkę z Markiem i Agatą troszku później jedziemy do Harrachova.
Czasu na dzisiejszy spacer nie będzie za wiele bo chcemy wrócić do Jakuszyc na finisz biegu 😉 Spacer zresztą w planach mam tylko ja bo Marek z Agatą pobiegają na nartach biegowych.
Parkujemy na głównym paringu w pobliżu kompleksu skoczni narciarskich. Idę na miasto. Chcę wymienić trochę kasy na korony by zjeść później jakiś obiad. Jednak pani w Kantorze próbuje mnie oszukać, tak oszukać bo za 50 złotych daje mi 200 koron ! O nie ja się tak nie bawię i po prostu wychodzę. Parę drobnych w kieszeni mam, więc na piwo mi starczy. Zresztą po chwili zrobiłem małe zakupy w markecie, a pieniądze wypłaciłem w bankomacie. I na pewno lepiej na tym wyszedłem 😉
Plan wycieczki mam ułożony w głowie. Z racji niewielkiej ilości czasu, którym dysponuję wybieram Čertovą hore. Szlak zielony niestety wiedzie dość spory odcinek asfaltem. Niby nic, ale jednak śniegu są ogromne ilości i po prostu nie ma pobocza, którym by się bezpiecznie wędrowało.
Odbijam na Ryžoviště i szlak żółty. Teraz w szczycie sezonu nie jest przyjemne i przede wszystkim bezpieczne dla piechura wędrówka tędy. Szlak przecina kilka nartostrad. Trzeba naprawdę bardzo uważać !
Szlak zaczyna się coraz bardzie piąć do góry. mimo ciulatej pogody w lesie panuje całkiem fajny klimat za sprawą mgły 😉
Docieram do przełęczy Studenov. Tutaj zmiana szlaku na niebieski. Początkowo jest dość stromo, ale śnieg ubity przez ratrak.
Później się wypłaszcza, a po około kilometrze trasy po niebieskim jest odbicie na Janovą skałę.
Przyśpieszam kroku bo czasu już niewiele. I znowu trafiam na nartostradę jednak tym razem na jej początek. Idę skrajem na szczyt Čertova hora 1021 m. Swój bieg rozpoczyna tutaj kilka tras zjazdowych.
Schodzę za niebieskimi znakami. Po drodze punkt widokowy, z którego dziś i tak nic nie widać 😉
Problem pojawia się gdy muszę przejść na drugą stronę nartostrady bo tam wiedzie szlak zielony, którym mam iść. Było trochę stresu przy przeskakiwaniu na drugą stronę nie powiem 😋 Schodzę pod największą skocznię w kompleksie.
Szlak zielony schodzi zakosami wzdłuż skoczni narciarskiej. Nie powiem ale przydałyby się tu chociaż raczki bo i stromo i bardzo ślisko.
Z wieży sędziowskiej właśnie skaczą na bungee. Ja bym się nie odważył. Adrenalinę znajduję gdzie indziej 😉
Kilka minut przed południem docieram do samochodu. Wracamy do Jakuszyc gdzie już od jakiegoś czasu trwa finisz. Na znajomych przyjdzie mam jeszcze trochę poczekać, ale w końcu wszyscy bezpiecznie docierają na metę.
Po całej okolicy stoją porozstawiane namioty gdzie w jednym leśnicy serwują darmowy gulasz z dziczyzny, a w innym wojskowi kiełbachę i grochówę. Jeszcze w innym strażacy poszli na całość i oprócz karkówki można się napić np. piwa czy też pysznego grzańca. Wszystko za free !
Oczywiście skorzystaliśmy 😉 Na koniec jeszcze tylko kilka zdjęć grupowych i wszyscy się rozchodzą do samochodów. Teraz tylko 240 km do domu 😉
I pełna galeria na koniec: https://photos.app.goo.gl/ZTvNcrVbcPcP8EzF8
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz