Z całego wypadu była to najbardziej spokojna noc. Nic nie zakłóciło mi snu i wyjątkowo dobrze wstałem zregenerowany. Miniona noc również była tą najcieplejszą, a prognozy mówią o tym, że dzisiaj słupek rtęci powędruje powyżej 20 stopni na plusie. Fajnie. Szykuje się, że będzie to drugi dzień jazdy podczas tej majówki w krótkich gaciach 😉
Ale zanim ruszę w trasę to śniadanko !
I choć początek dnia nie jest jakoś zbyt ciepły to jednak gdy przyświeca słoneczko człowiek zupełnie inaczej spogląda na świat 😉 Docieram do Tachova. Tam według wczorajszych zamiarów miałem zakończyć dzień. Teraz mam jednak już inne zamiary..., potrzeba mi zrobić solidne zapasy w markecie. Wybieram też w bankomacie większą ilość gotówki. Podczas tej wyprawy jeszcze co najmniej dwa dni spędzę w podróży po Republice Czeskiej, więc korony na pewno będą mi jeszcze potrzebne.
Tachov zaliczany jest do najstarszych miast na zachodnich ziemiach Republiki Czeskiej. Najbardziej wartościowym zabytkiem jest pierwotnie gotycki kościół Wniebowzięcia NMP. W przeszłości znajdował się tu zamek w miejscu którego obecnie stoi klasycystyczny pałac. Do dziś zachowało się część murów miejskich.
Granicę z Niemcami mam zamiar przekroczyć w Rozvadovie. Trasa jest dość męcząca. Pokonuję ciągle jakieś to większe, a to mniejsze wzniesienia. Sporo terenów zalesionych, sporo pastwisk...
W miejscowości Hošťka niewielkie zakupy w jedynym czynnym sklepie i uderzam na granicę. A zaraz po jej przekroczeniu wpadam do Waidhaus. I znowu te strome podjazdy. Nawet w centrum miasta niezła górka 😉
Wymyśliłem sobie trasę rowerową w teorii wiodącą wzdłuż rzeki Pfreimd. Według mapy będę jechać w dół z biegiem rzeki. Jednak rzeczywistość okazała się zgoła inna. Trasa kilkukrotnie pnie się po stromych brzegach kanionu, którym płynie rzeka. Dodatkowym utrudnieniem jest droga z grubego tłucznia i trochę rowerem rzuca, szczególnie na zjazdach.
W Böhmischbruck przy moście kilka kamiennych krzyży pokutnych.
Trausnitz to mała miejscowość. Na klifie ponad rzeką stoi gotycka twierdza.
Niewiele później docieram do Pfreimd gdzie rzeka o tej samej nazwie wpada do Naab.
Dwie foty w centrum i lecę dalej...
Znacznie ciekawszym miastem jest nieodległy Nabburg.
Jądrem miasta we wczesnym średniowieczu był zamek, o którym były wzmianki już w X wieku. Jego lokalizacja nie była przypadkowa bo wzniesienie gdzie został wybudowany miało znaczenie strategiczne. Tu po części zachowały się mury obronne z dwiema wieżami bramnymi Mahntor i Obertor. Obie pochodzą z XVI wieku.
Ryneczek ładny, zadbany. Choć sam ratusz nie przypadł mi do gustu 😉
O ile wcześniej dość sporo się męczyłem pokonując kolejne wzniesienia tak teraz jadąc wzdłuż Naab to sama poezja. Szybko i przyjemnie podążam w kierunku Regensburga. Początkowo zakładałem, że dotrę tam w okolicy 15, później skorygowałem to na 18, a i tak dotarłem dopiero po 19 tej 😕
Regensburg to bardzo stare miasto. Historia miasta sięga niemal 2000 lat bo już w 179 istniała tu rzymska warownia Castra Regina. Leży u zbiegu trzech rzek Naab, Regen oraz Dunaju. Dunaj w tym miejscu jest najbardziej wysunięty na północ. W Ratyzbonie znajduje się ponad 1,5 tysiąca objętych ochroną zabytkowych budowli, a blisko tysiąc z nich tworzy zabytkowy zespół „Starówka z dzielnicą Stadtamhof”, który został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO w 2006 roku.
Najbardziej wartościowymi zabytkami miasta są gotycka katedra oraz kamienny most, który pochodzi z XII.
Można natrafić na pozostałości obiektów z okresu rzymskiego.
Na starym mieście jest tak wiele uliczek i zakamarków, że nie sposób tego wszystkiego ogarnąć w tak krótkim czasie nawet rowerem. Należy tutaj również napomknąć iż miasto jest niesamowicie przyjazne dla cyklistów. Nigdzie nie spotkałem żadnego zakazu dotyczącego użytkowników dwóch kółek.
A ja tymczasem ruszam na wschód wzdłuż Dunaju. To będzie zupełnie nowy dla mnie odcinek wiodący wzdłuż tej rzeki.
Ta część trasy jest jedyną kiedy wiatr jest mi pomocny i wieje w plecy, ale to i tak zaledwie około 50 kilometrów. Później wszystko wróci do normy. Ja tym czasem próbuję sprzyjające warunki wykorzystać by pokonać jak najwięcej kilometrów.
Około 10 kilometrów na wschód w Donaustauf na wzniesieniu stoi późnoklasycystyczna budowla upamiętniająca sławne postaci historyczne niemieckojęzycznego kręgu kulturowego. Obiekt ma swym wyglądem nawiązywać do Partenonu.
Dziś udaje mi się pokonać jeszcze około 40 kilometrów i niestety jestem zmuszony szybko szukać schronienia przed nadciągającymi opadami deszczu. Niestety zmokłem bo bardzo chciałem dzisiaj osiągnąć dystans przekraczający 200 km. Podczas rozwieszania płachty biwakowej deszcz jest intensywny,ale to i tak nic w porównaniu co mnie czeka następnego dnia 😕 Spać kładę się gdy jest jeszcze jasno....
Galeria: https://photos.app.goo.gl/KtXEvzpLeqCXVqNe8
cdn...
Takie wyprawy to ja rozumiem. Jednak tu troszkę za dużo kilometrów dla mnie. Tu bagażniki rowerowe samochodowe mogą fajnie się sprawdzić.
OdpowiedzUsuńNie mam samochodu, nie potrzeba mi bagażnika 😅
UsuńNo nie może być-czyżbym widział coś więcej niż Ty? ;) Byłem w tych okolicach, między Ratyzboną a Walhallą jest jeszcze urokliwa ruina zamku Donaustauf na widokowym wzgórzu. Z kolei pierwsze zdjęcie "pozostałości obiektów z okresu rzymskiego" faktycznie jest wszędzie tak podpisywane, ale pewnie prawda jest taka, że tylko mur na drugim planie jest rzymski a pierwszy średniowieczny (otwory strzelnicze).
OdpowiedzUsuńWiększość i tak jest zrekonstruowane, więc mowa o pozostałościach z okresu rzymskiego będzie przeważnie i tak na wyrost 😜
OdpowiedzUsuń