Tym razem zapraszam na krótki, ale konkretny wypad na "Królową Karkonoszy" - Śnieżkę. Cel był jeden tzn. zaliczyć wschód słońca na najwyższym sudeckim szczycie i być może pooglądać odległe szczyty ponad warstwą inwersyjną.
Na przełęcz Okraj docieram trochę później aniżeli chciałem. Wina leży po stronie gęstych mgieł w kotlinach, które utrudniały jazdę. Na przełęczy widać, że chmury przelewają się z czeskiej strony na polską. Widać też rozgwieżdżone niebo. Jest dobrze !
Ruszam czym prędzej na szlak niebieski na Skalny Stół. Po drodze obowiązkowa sesja foto 😉
Szlak jest ogólnie suchy. Tylko na odcinku pomiędzy Czołem, a Skalnym Stołem jest dość sporo błota. Trochę trzeba omijać większe kałuże slalomem 😉
Nad Karkonoszami jest trochę chmurek, ale tendencja jest taka, że z biegiem czasu coraz bardziej one zanikają. Im bliżej świtu tym jest pogodniej.....
Będąc już na Czarnej Kopie widzę jak delikatnie jaśnieje horyzont. Teraz focenie rozpoczyna się na dobre 💪😉
I jest inwersja ! Chociaż myślałem, że będzie odrobinę wyższy pułap chmur. Wszystko po to bym mógł uwiecznić ruch obłoków na dłuższym czasie. W sumie dysponując dłuższą ogniskową nie powinienem narzekać 😉 Po prostu cykam kolejne fotki. Okazuje się też, że widać najwyższe partie Jesioników 😀
I wschodzi słońce....
No i w tym momencie kończą się dla mnie warunki do zdjęć. Jeszcze coś tam jednak cyknę 😉
Tak patrzę na Sudety Wschodnie i coraz bardziej dojrzewa we mnie myśl by zrobić sobie zachód słońca na Śnieżniku 😁 Ale na Śnieżce spędzam jeszcze trochę czasu. W sumie scenariusz jest zawsze ten sam. Świt, wschód słońca razem z tłumami ludzi, a potem nagle robi się zupełnie pusto i pozostaję na szczycie sam.... aż do momentu gdy ruszą wyciągi i na górę dostaną się ci bardziej leniwi i zaczną zadeptywać szczyt ....
Pora schodzić. Właściwie wracać tą samą trasą... Prawie tą samą..... Rezygnuję ze wspinaczki na Skalny Stół i idę bezpośrednio do Horní Malá Úpa.
Człowiek tak bardzo przywykł do płatności kartą, że w zasadzie nie nosi przy sobie gotówki, a to jest błąd. I właśnie o tym się przekonałem. Za parking zapłacimy tylko gotówką. Co prawda mam, ale czeskie korony, a za parking przy schronisku chcą aż 20 zł ! Co prawda korony też przyjmują tyle tylko, że nie kalkuluje mi się płacić 200 koron ! Biegnę, więc do informacji turystycznej gdzie znajduje się kantor by wymienić korony na złotówki. I co się okazuję. Polacy nie wymieniają ostatnio złotówek na korony, więc polskiej waluty nie mają ! Na szczęście miła pani skądś wyciąga kopertę, a tam całe 30 pln ! 😊
A za parking przy schronisku to po prostu zdzierstwo !
Trochę straciłem czasu, ale wszystko wskazywało, że zdążę na zachód słońca na Śnieżnik. Sęk w tym, że gdy wychodzę na szlak z Kletna jest jeszcze pogodnie, ale już koło schroniska pułap chmur podnosi się coraz wyżej. Tak się śpieszyłem na szczyt, że nie wyciągałem aparatu z plecaku i koniec końców nie zrobiłem ani jednego zdjęcia. Jedyne co to polatałem dronem ponad chmurami, ale nic ciekawego....
I zbiegam na dół do Kletna. Zajmuje mi to godzinkę. Było więc bardzo ekspresowy wypad na szczyt. ...
Ogólnie dzień bardzo udany i fotograficznie i wycieczkowo bo pokonałem pieszo przeszło 30 kilometrów pieszo 💪😀
Zdjęcia powalają. Trafić na taką aurę w Karkonoszach, to chwycić Ducha Gór za nogi. ;)
OdpowiedzUsuńJakież widoki! Gdzieś tam majaczące nad inwersją wierzchołki Śnieżnika i Pradziada, to scenerie, dla których warto żyć. Wschodu słońca na Królowej jeszcze nie doświadczyłem, ale żywię nadzieję, że jeszcze zdążę w bieżącej egzystencji. :) W każdym razie gratuluję tak cudnego spektaklu i szczerze zazdroszczę. Życzę też wielu podobnych doznań, w nadchodzącym- 2022 roku.
Piękne zdjęcia :) To z drona nad chmurami też spoko, bo za często takich nie widuję ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Kurde chmury były jakieś 90 metrów ponad szczytem. Tak niewiele brakowało.....
Usuń