W swoich relacjach nie mogę zapominać oczywiście o najbliższych okolicach. Góry Opawskie są w mojej najbliższej okolicy. W sumie to z punktu geograficznego to mieszkam w Górach Opawskich 😉 I właśnie z racji bliskości tego pasma górskiego najczęściej zapuszczam się w nie rowerem. Mimo tego relacji znajdziecie u mnie na blogu niewiele z Opawskich....
W wolnych chwilach gdy tylko mogę, a tego czasu jest ostatnio niewiele to staram się chociaż na tą Biskupią Kopę wyskoczyć. Często tak bywa, że przy okazji zahaczam o sąsiednią, niższą Srebrną Kopę. Coraz częściej zdarza się, że na tym drugim szczycie witam nowy dzień lub oglądam zachody słońca. Nie ma co ukrywać, ale po wycince chorego lasu kilka lat temu to właśnie Srebrna Kopa jest najlepszym punktem w polskiej części całych Gór Opawskich do podziwiania rozległej na 360 stopni panoramy.
Oczywiście w niniejszej relacji nie będę nic ze szczegółami opisywać bo to nie miałoby większego sensu. Podobnie jak wszystkich swoich wycieczek. Dlatego bardziej się skupię się na zdjęciach. W tej relacji znajdą miejsce zdjęcia z początku roku gdy to mimo bezśnieżnej zimy na nizinach trafiły się całkiem fajne warunki tam wyżej w górach😀
06 stycznia rozpoczynam podjazd od Pokrzywnej tzw. "Saperską Drogą". Jak zapewne się domyślacie powstała ona dzięki saperom. W tym przypadku z nieistniejącej już jednostki w Nysie.
Początkowo pogoda jest nijaka. Całe niebo spowite chmurami. Jednak gdybym nie wiedział, że ma się wypogodzić to być może i bym nie jechał 😉
Na przełęczy pod Zamkową Górą już się wypogadza, wiec prognozy się jak najbardziej sprawdzają.
Błękit nieba, obłoki oraz biel lekko przyprószonej okolicy śniegiem robi całą robotę na zdjęciach.
Tego dnia jest Trzech Króli, więc powinno być więcej osób na szlaku z racji dnia wolnego. Ale chyba kiepska pogoda z rana większość zniechęciła bo prawie nikogo nie spotykam.
Z Mokrej przełęczy od razu zdobywam Srebrną Kopę. Kilka razy się zatrzymuję na zdjęcia
Aktualnie szczyt Srebrnej Kopy jest wybitnie widokowy. Jednak myślę, że 5-7 lat i drzewa tak urosną, że skutecznie zasłonią horyzont. Staram się więc często tam jeździć i korzystać póki jeszcze coś widać 😉
Następnie uderzam na Biskupią. Tam też się ostatnio sporo zmienia. Większość drzew iglastych już dawno obumarła, ale jakoś ani miasto, ani arcybiskupstwo do których to należą tereny w okolicy szczytu się nie kwapią by wyciąć i uporządkować okolicę. Jeżeli chodzi o tereny nalężące do miasta Zlate Hory to zawsze miałem wrażenie, że nie wycinają uschniętych drzew bo by się zrobiła panorama ze szczytu bez potrzeby wchodzenia na wieżę widokową, a jednocześnie miasto na pewno by straciło część przychodów z biletów wstępu na wieżę 😅
Ale z tego co widzę to arcybiskupstwo jednak wycina swoją część lasu w partiach szczytowych.
Dzięki pracom porządkowym odsłonięto marmurowy krzyż "Rudolfa" z 1925 roku.
Tym razem nie czekam na zachód słońca, ale już kolejny mój wypad w te tereny jest nakierunkowany właśnie na zachód słońca. Pogoda zresztą przez większość dnia podobnie jak na Trzech Króli jest mało ciekawa. I dopiero druga część dnia jest pogodna, więc jadę....
Tym razem jadę żółtym szlakiem od Jarnołtówka prosto na schronisko i na platformę widokową zlokalizowaną bezpośrednio nad nim. Tutaj już drzewa wystrzeliły sporo do góry i gdyby nie te 2 metry wyżej to już by był problem z wykonaniem zdjęcia "czystego" horyzontu 😉
Drogą Solną wjeżdżam na Biskupią Kopę. Tam tylko jedna fotka dokumentacyjna i jadę na czeską stronę w kierunku przełęczy Petrovy Boudy.
W drodze na przełęcz odbijam do niegdyś jednego z niewielu miejsc skąd było cokolwiek widać. Kiedyś też to miejsce było lepiej oznakowane i prowadziła tam bardzo dobrze widoczna ścieżka. Mowa tu o Heegerovej vyhlidce.
Znajduje się tam skała, a na niej pamiątkowa tablica poświęcona Wiktorowi Heegerovi. Był to miejscowy nauczycie oraz pisarz i poeta.
Z przełęczy odbijam w prawo na drogę techniczną. Jest to trasa dookoła szczytu zarówno po czeskiej jak i po polskiej stronie granicy. Najniższym punktem jest właśnie przełęcz (709 m n.p.m.), a najwyższym okolice schroniska po polskiej stronie(780 m n.p.m.). Na rower jest to więc trasa bardzo przyjemna gdzie ciężko się zmęczyć 💪 Po drodze do schroniska mijam całkiem niedawno zagospodarowane źródełko pod szczytem.
Mijam schronisko i lecę szybko na zachód słońca na Srebrną Kopę.
Samego zachodu słońca nie doczekałem bo słońce znacznie wcześniej schowało się za Biskupią Kopę. Za to później całe niebo pięknie się zaczerwieniło !
Ale to jeszcze nie koniec wrażeń. Dziś prawie pełnia księżyca, więc jadę do Zlatych Hor na wcześniej wyznaczoną miejscówkę, z której udaje się uwiecznić wieżę widokową na Biskupiej Kopie na tle tarczy księżyca.
I z takiego niczego zrobiła się relacja całkiem, całkiem 💪😁💪
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz