Strony

wtorek, 22 sierpnia 2023

Ze Zgorzelca do Mużakowa - 19.05.2023

 Po roku czasu ponownie zawitałem do Zgorzelca, a konkretnie to na parking pod muzeum przy byłym hitlerowskim obozie jenieckim Stalag VIII A. Znam to miejsce i wiem, że jest odpowiednim by przespać się bezpiecznie w samochodzie 😊 

O poranku pogoda niezbyt ciekawa. Dopiero po śniadaniu znacznie się poprawia i nawet zza chmur wychodzi słońce. Ale ogólnie to i tak ten dzień pogodowo był najbrzydszy z całego czterodniowego weekendu, który przeznaczyłem na poznawanie nowych okolic na rowerze. Pal licho z brakiem słońca. Najważniejsze, że nie pada na głowę. Bo deszcz jest najgorszym co może mnie spotkać na rowerze. Bardzo nie lubię deszczu gdy przemieszczam się na jednośladzie.

Jednak minioną noc spędziłem jeszcze około stu kilometrów dalej nad jeziorem Sedlitzer pod tamtejszą wieżą widokową.


Z samego rana przemieszczam się na parking przy wyżej wspomnianym byłym obozie jenieckim i około ósmej rano ruszam na całodzienną wycieczkę rowerową 😊

Nadrzeczną trasą rowerową kieruję się do mostu granicznego łączącego polską część Zgorzelca z tą znacznie większą niemiecką częścią.



Każdy kto był w Zgorzelcu kojarzy widok znad mostu w kierunku bryły kościoła świętych Piotra i Pawła po niemieckiej stronie 😉


Postanowiłem, że do Mużakowa pojadę trasą rowerową wiodącą po niemieckiej stronie bo tamtejsza infrastruktura jest na bardzo wysokim poziomie. W około 90 % z 65 kilometrów trasy jedzie się po pięknych ścieżkach rowerowych 😎💪



Wiosna już w pełni i żółcące się pola rzepaku to obowiązkowy krajobraz, który staram się uchwycić.




W okolicznym krajobrazie dominują elektrownie wiatrowe. Niektórym może się nie podobać, ale dla mnie to całkiem fajny element współczesnego industrialnego krajobrazu 😉

Poniżej "wiatraki" wraz z kościołem w miejscowości Ludwigsdorf..... I taka mała ciekawostka.... Miejscowość, w której mieszkam przed wojną nosiła taką samą nazwę 😁




Docieram do Rothenburg/O.L. Tutaj obowiązkowo sesja na kameralnym ryneczku. 






Przez kolejne 25 kilometrów trasa wiedzie w większości lasami. Mijam się tam z wieloma cyklistami. Czasami są to duże, kilkunastoosobowe grupy. Choć proporcje rowerów elektryk/nie elektryk już wyraźnie są po stronie tych pierwszych.
W niewielkiej przygranicznej miejscowości Pechern stoi ciekawy kościół szachulcowy.






Gdzieś tam z góry udało mi się uchwycić meandry Nysy Łużyckiej.


Po godzinie 13tej docieram do celu czyli do Mużakowa(Bad Muskau). Jest to znane miasto uzdrowiskowe przy samej granicy. 
Od 1811 roku właścicielem okolicznych dóbr staje się książę Hermann von Pückler. To dzięki niemu powstał niemal 1200 hektarowy Park Mużakowski wpisany od 2004 na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Od 1823 roku zaczęły tu powstawać pierwsze zakłady lecznicze i sanatoria. Następny właściciel, hrabia Arnim znacznie rozbudował uzdrowisko.



Dziś nie samo uzdrowisko przyciąga turystów, a park wraz z przepięknym pałacem. ten okazały obiekt został wybudowany na fundamentach renesansowej budowli, która stała w tym miejscu wcześniej. W obecnej formie powstał w XIX wieku i reprezentuje styl neorenesansowy. Od strony parku ustawione są drzewka pomarańczowe 😉







Przeglądając mapę okolic postanowiłem podjechać do Kromlau do tamtejszego parku rododendronów. Miejsce to słynie przede wszystkim z niesamowitego "Diabelskiego Mostu" czyli mostu Rakotza. Ten zbudowany z charakterystycznych bazaltowych słupów obiekt robi niesamowite wrażenie. Został tak skonstruowany by wraz z jego odbiciem w wodzie tworzył idealne koło.





Pora wracać do Zgorzelca. Tym bardziej, że już dość późno i niestety pogoda znacznie się pogorszyła. Na wieczór i w nocy zapowiadają opady deszczu. Jadę z Krauschwitz do Rietschen po genialnej ścieżce rowerowej. Wiedzie ona przez teren, na którym znajduje się poligon wojskowy. Droga jest całkiem płaska i prosta także po pewnym czasie jazda tędy staje się nudna. Plusem jest to iż dość szybko się  jedzie 😉






W Rietschen obok kościoła ewangelickiego stoi pomnik poświęcony armii czerwonej.



Po drugiej stronie drogi stoi budynek kina.


Tak kalkulując ile mam jeszcze czasu za dnia postanawiam odrobinę nadłożyć drogi i przez Niesky jadę na Döbschütz. Tam chwila pod prywatnym pałacem i dalej kolejne foto w Dittmannsdorf.





W Reichenbach/O.L. chwilka przerwy na rynku i pora uderzać na Görlitz. Już z dala jest widoczne wzniesienie Landeskrone. Chociaż jakoś daleko to wcale nie było. Po prostu pogoda się już bardzo popsuła i nawet momentami jakaś mżawka zacina. No i wzmógł się wiatr....




Pozostaje mi jeszcze dotrzeć do najbliższej przeprawy nad Nysą Łużycką by przedostać się na drugą stronę i dotarcie do pozostawionego samochodu na parkingu. W sumie to jeszcze kawał drogi było przede mną 😉





Nie spodziewałem się tego wcale, ale udało mi się wykręcić dystans przekraczający 173 kilometry, a więc wynik całkiem przyzwoity 😉

A tym czasem po spędzeniu nocy w samochodzie przemieszczam się już do Bolesławca co by nazajutrz pokręcić w tamtych okolicach 😊




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz