Strony

piątek, 20 października 2023

Rowerowy Eurotrip 2023 - Dzień 5 - 30.06.2023

 Z rana jest bardzo zimno i wymusza to na mnie wczesne zebranie się do drogi. Pozostała mi sama końcówka podjazdu, a potem już z przysłowiowej górki..

Wjeżdżam do niewielkiej miejscowości Huseni. Od razu widać, że w większości zamieszkana przez Romów. Na dzień dobry wita mnie srające na środku drogi dziecko. Widać, że to chyba jego ulubione zajęcie bo w tej okolicy cała jezdnia jest w brązowych plamach 😂

Na szczęście żaden pies za mną nie goni bo te co ujadają i tak są na łańcuchach. Chwilę potem docieram do dużej wsi Crasna. Od razu, więc mogę zrobić zakupy, a to ważne bo wedle moich zamiarów trochę powinno minąć drogi i czasu do momentu aż napotkam kolejny sklep.




Kawałek za miejscowością robię przepierkę w rzece i jem śniadanie. Teraz czeka mnie trochę trudności na trasie, który się nie spodziewałem. Odbijam na miejscowość Stârciu. Według mapy będzie najlepiej i najszybciej dotrzeć do Buciumi. Okazuje się jednak, że tam kończy się asfalt i zaczyna szeroka droga szutrowa jeszcze zanim wyjechałem z wioski. Im wyżej tym droga była w coraz gorszym stanie. Za to widoki świetne i nawet spotkałem żerującego bociana czarnego w strumieniu 😉








W Buciumi zaczyna się ponownie droga asfaltowa. Nie spodziewałem się, ale tu w każdej miejscowości co kawałek jest niewielki wiejski sklepik 😊





A w Poarta Sălajului remontują niewielki kościółek.



Nie mam wyjścia i jadę główną drogą do Almasului. Gdzieś po drodze zatrzymuję się przy studni z orzeźwiającą wodą.





W miejscowości Hida, tuż przy drodze stoi samotna skała. Przejeżdżając tamtędy nie sposób jej nie zauważyć.

Lokalna legenda przekazywana z pokolenia na pokolenie mówi, że Diabeł chciał się zemścić na nieposłusznych mieszkańcach i planował zrzucić ogromny kamień na miejscowość, ale wystraszył go piejący o świcie kogut i ten upuścił kamień w tym miejscu czyli spory kawałek od centrum. Więc mieszkańcy zawdzięczają swe ocalenie kogutowi.... Tak wyszło mniej/więcej tłumaczenie z tablicy obok skały 😋





Przed miejscowością Ășchileu Mic przekraczam granicę okręgu Cluj-Nepoca. A w samej miejscowości ładny kościółek św. Aniołów.








Na początku IX wieku te tereny zostały najechane przez Węgrów, którzy bardzo się panoszyli po ówczesnej Europie podbijając słabsze słowiańskie plemiona. Pomiędzy miejscowościami Așchileu Mare i Ășchileu Mic postawiono niedawno obelisk upamiętniający wojewodę Gelu, który zebrał pod swoją wodzą wojowników aby przeciwstawić się najeźdźcy. Ponoć w tym miejscu miał on zawrzeć pakt z Tuhutumem wodzem węgierskiego plemienia.





Docieram do Cluj - Nepoca. Z racji tego iż kiedyś zwiedzałem to miasto to tym razem postanawiam ominąć je peryferiami. Za miastem odbijam w kierunku miejscowości Cojocna. Niezły na sam koniec miałem podjazd.





Teraz ogólnie trasa stała się bardzo ciężka. Mam wiele wzniesień do pokonania. Ciągle pod górę, a to po chwili zjazd ponad sto metrów niżej i tak do znudzenia. Za to widoczki mam całkiem ładne 😊




Dobrze, że zrobiłem wcześniej porządne zakupy bo teraz jadę przez totalne zadupia. Ale muszę przyznać, że drogi to tu mają genialne ! Dopiero w miejscowości Boian odbijam na szeroką szutrową drogę. Ciężko było strasznie i kamyki sypkie i bardzo stromo do góry.





W sumie to nie wiem dlaczego wybrałem tak trudną trasę zamiast jechać prosto na Câmpia Turzii gdzie dodatkowo mógłbym zrobić zakupy. Ale teraz to sobie mogę być mądry 😋😉
Na miejsce noclegowe wybieram okolice jeziora przy Tauteni. W każdym bądź razie tak chciałem, ale wyszło inaczej bo się okazało, że komary chciały mnie zeżreć żywcem. Niewiele myśląc udeżam na pobliskie wzniesienie z widocznym przekaźnikiem. Trochę było wspinaczki i niestety komarzyce mi towarzyszyły pod sam maszt. A tam jakby niewidzialna ręka komarów się pozbyła ! Wydaje mi się, że tak na te insekty działa pole elektromagnetyczne anten. Dla mnie to dobrze bo mam zagwarantowaną spokojną noc  😊

Z dnia na dzień pokonywany dystans mi spada. Niestety będzie to na koniec mieć swoje konsekwencje kiedy to będę musiał nabijać rekordowo dużo kilometrów by zdążyć przed końcem urlopu dotrzeć do domu 😋


Statystyki Dzień 5:

Dystans: 179,60 km
Czas jazdy: 11:03:45
Średnia: 16,23 km/h
Max: 67,12 km/h
Suma podjazdów: 1698 m
Wys. maks: 567 m n.p.m.

I na koniec poglądowa mapka trasy, którą pokonałem dnia piątego.


cdn

3 komentarze:

  1. Dzięki tym szutrom widać, że to jest Europa wschodnia. Nie że wszystko takie ą ę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale za to jakie są te szutry. Czasami równiejsze aniżeli drogi asfaltowe ;)

      Usuń
  2. "Pomiędzy miejscowościami Așchileu Mare i Ășchileu Mic postawiono niedawno obelisk upamiętniający wojewodę Gelu, który zebrał pod swoją wodzą wojowników aby przeciwstawić się najeźdźcy. Ponoć w tym miejscu miał on zawrzeć pakt z Tuhutumem wodzem węgierskiego plemienia."
    Czyli Rumuni upamiętniają słowiańskiego wojewodę? Dziwne... poza tym chyba się nie przeciwstawił ten Gelu, skoro zawarł pakt ;)

    OdpowiedzUsuń