Strony

wtorek, 24 października 2023

Rowerowy Eurotrip 2023 - Dzień 6 - 01.07.2023

 No i nastał pierwszy dzień lipca, a ja gdzieś w środkowej Rumunii 😉 Ale za to jak przyjemnie ciepła była miniona noc ! Tak to ja mogę spędzać noce na wyjeździe. Chociaż przydałoby się ze dwa drzewa co bym mógł rozwiesić hamak 😉 A tym razem musiałem sobie radzić w inny sposób 😜 No i fajny wschód słońca mi się trafił. Już w nocy w świetle księżyca widziałem jak się tworzy mgła w dolinie. Teraz o poranku uświadomiłem sobie jak to dobrze, że mnie wczoraj te komary przegoniły z dołu w wyższe partie okolicznych wzniesień. Gdybym spędził noc gdzieś w dole to wilgotność powietrza byłaby bardzo duża i na pewno kilka stopni chłodniejsze powietrze by było.

Robię spacer po okolicy.






Na spokojnie jem śniadanie. Mam sporo czasu bo wcześnie wstałem 😊 Ale poranek mi się i tak trochę przeciągnął, trochę za bardzo.....

Zanim zebrałem się do drogi to zrobiła się już siódma, a przecież wstałem przed piątą.... Na szczęście mam przeważnie z góry lub co najwyżej po płaskim. Mogę, więc odrobinę podgonić dystansu. Tak jakoś mi się fajnie jechało, że w zasadzie aparat wyciągam w Iernut. Tu też robię pierwsze zakupy.




Do Târnăveni muszę trochę podjazdów pokonać. A do miasta jest szybki, pełen zakrętów zjazd. Trzeba bardzo uważać. Ja dodatkowo trafiłem na kilka zjeżdżających kombajnów i ciężko było je wyprzedzić. Po drodze mijam jeszcze pierwsze plantacje lawendy. W najbliższych dniach będę tego sporo mijać 😉




Târnăveni to takie większe miasteczko bo liczące około 26 tyś. mieszkańców. Kilka kościołów, synagoga i rynek wzdłuż głównej drogi.







Po pokonaniu przeszło 20 kilometrów główną droga i to taką bardzo wymagającą kondycyjnie docieram po kolejnym stromym zjedzie do miasta Medias. Po drodze mam rozległe widoki na Fogarasze. Tutaj spędzam trochę więcej czasu bo miasto jest tego warte.




Medias śmiało można nazwać rumuńską perełką. To spore miasto żyje swoim życiem gdzieś na uboczu historii i w cieniu znacznie bardziej popularnych miast jak chociażby nieodległa Sighisoara. Trochę to dziwne, ale są jeszcze takie miejsca gdzie niedzielny turysta nie dociera, a to miasto jest właśnie takim miejscem. Wyobraźcie sobie, że spędzając prawie dwie godziny czasu tutaj nie spotkałem żadnego turysty ! A przecież mamy wakacje i do tego jest piękna słoneczna sobota 😊
Nas Polaków powinien zainteresować pewien epizod związany z tym miastem. To właśnie tu w 1576 roku król Stefan Batory podpisał pacta conventa czyli królewskie zobowiązania. A turyści odwiedzający Rumunię tą z prospektów i przewodników powinni zboczyć z utartych szlaków i poznać mniej znane bo naprawdę warto ! Dlatego forma moich podróży jest najlepszą formą zwiedzania. Nigdy nic nie planuję, a dzięki temu docieram w miejsca mało znane i które potrafią naprawdę zaskakiwać. To jest prawdziwa przygoda bo człowiek naprawdę nie wie co go czeka 😉


Sporo w mieście zachowało się starej zabudowy. Szczęśliwie dla historii ostało się kilkaset metrów obwarowań miejskich, które są odrestaurowane. zachowało się kilka bram wjazdowych do starego miasta. Niektóre miejsca fajnie zaadaptowane. Znajdziemy np. biblioteczkę na świeżym powietrzu.






Warto się  zagłębić w wąskie, brukowane uliczki by poczuć klimat średniowiecznego rumuńskiego miasta.




Tak wisienką na torcie jest gród Margareta. ufortyfikowane wzgórze w centrum miasta. Punktem orientacyjnym będzie widoczna z wielu miejsc wieża kościoła św. Małgorzaty. Kościół jest ufortyfikowany jak około trzysta innych podobnych obiektów w Rumunii. Była to odpowiedź na zagrożenie ze strony Turków. 
Akurat trafiłem na wesele i bardzo dużą liczbę gości przed wejściem do kościoła.   





Główny plac w mieście schludny i nawet podoba mi się. Chociaż całkowicie współczesny.


Początkowo myślałem by kolejnym moim celem było znane miasto Sighișoara jednak przyglądając się dokładniej mapie uznałem, że ciekawiej będzie odbić wcześniej na Biertan. W Sighișoarze już kiedyś byłem, więc nic nie stracę, a jednocześnie zobaczę coś nowego 😉

Jadąc główną trasą przejeżdżam m.in. przez miejscowość Brateiu. Od razu wita mnie widok cygańskich pałaców. Ci to mają rozmach. Budynki są ogromnych rozmiarów. Przeważnie nieotynkowane i  niewykończone. Ogólnie wyglądają kiczowato, ale już wpisały się w krajobraz kilku rumuńskich miast. Tutaj dodatkowo Cyganie parają się kotlarstwem. Jest to bardzo stara profesja romska. Jest to charakterystyczny sposób wyrabiania na siedząco naczyń z miedzi.







Historia Brateiu sięga roku 1283 kiedy to pojawiają się tu sascy osadnicy. Oni to właśnie wybudowali tutejszy gotycki kościół pod wezwaniem NMP. Z czasem przekształcono go w obiekt warowny.




Dziesięć kilometrów dalej odbijam na Biertan.

Znajduje się tutaj chyba najbardziej znany z siedmiogrodzkich kościołów warownych. Jest on również jednym z największych i najlepiej zachowanych. Nie dziwi, więc fakt, że został wpisany na Światową listę dziedzictwa UNESCO. Na tą listę zresztą wpisana jest cała miejscowość.

I wiecie co? Tak i tu podobnie jak w mieście Medias to turystów tutaj nie ma w ogóle. No może poza jednym samochodem na polskiej rejestracji 😉 Na wybrukowanym polnymi kamieniami placu głównym stoją dwa kioski z pamiątkami.






W kolejnej miejscowości Richiș odbywa się jakiś festyn. Rozstawiono scenę i jakiś zespól śpiewa coś w języku niemieckim. Obok w czynie społecznym miejscowi budują przystanek autobusowy. Można przyjrzeć się pracy murarzy i cieśli.






Następnie zatrzymuję się w miejscowości Pelișor. Tu też znajduje się warowny kościół. Dodatkowo ze studni bije orzeźwiająca i bardzo chłodna woda 😊





Późnym popołudniem docieram do miasta Agnita. Robię zakupy i podjeżdżam pod tamtejszy kościół warowny. Gdy go zobaczyłem to sobie uświadomiłem, że już tu kiedyś byłem. Wówczas kilka lat temu przyjechałem z zupełnie innego kierunku.
Tutejszy kościół wybudowano już w XIII wieku. Ufortyfikowano go w 1466 roku. Co prawda do dnia dzisiejszego nie dotrwały mury obronne, ale zachowały się cztery wieże.







Opuszczam miasto i jade w kierunku innego znanego miasta, którym jest Fogarasz. Gdzieś po drodze mijam kolejny kościół noszący znamiona warowni.




 Robi się już jednak dość późno. Muszę przejechać drogą wiodącą przez teren poligonu wojskowego. A tam stoi kilka egzemplarzy SU-100.







Tu w zasadzie co większa miejscowość to jest pewność, że znajduje się jakiś kościół warowny.



Pasmo Fogaraszy coraz lepiej widoczne. Ale też widać jak nad najwyższymi szczytami zaczyna się kotłować. Zresztą jutro szykuje się małe załamanie pogody.




Do miasta Fogarasz docieram jadąc wzdłuż rzeki Olt. Jezioro na tej rzece jest strasznie zasyfione 😏




Do miasta docieram długo po zachodzie słońca. W zasadzie jest już niemal ciemno.
Najważniejszym zabytkiem miasta jest tutejsza twierdza. Jej początki to rok 1310. Została znacząco przebudowana w XVII wieku. Dobrze zachowała się do dnia dzisiejszego. Obecnie znajduje się tu muzeum, ale jeszcze podczas ostatniej wojny było to więzienie dla polskich żołnierzy internowanych w Rumunii. Za czasów komunizmu służyła forteca ogólnie jako ciężkie więzienie.   

 



Na noc zatrzymuję się w niewielkiej miejscowości Ileni w bardzo zapuszczonym, a wręcz zniszczonym parku.



Statystyki Dzień 6:

Dystans: 185,07 km
Czas jazdy: 11:17:37
Średnia: 16,38 km/h
Max: 58,99 km/h
Suma podjazdów: 1361 m
Wys. maks: 633 m n.p.m.

I na koniec poglądowa mapka trasy, którą pokonałem dnia szóstego.



cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz