Strony

poniedziałek, 23 grudnia 2019

Rowerowy Eurotrip 2019 - Dzień 19/28 - 31.07.2019 - Skopje...

Noc mija spokojnie. Budzę się dość szybko jednak wstaję później aniżeli bym tego chciał. Chyba w dalszym ciągu próbuję odespać to co straciłem w Grecji.... Jem lekkie śniadanko i ruszam po siódmej w drogę. Mój pierwszy cel to miasto Veles. Droga do miasta jest w opłakanym stanie. Trochę mnie wytrzepało na zjeździe.


Veles jest sporym miastem jak na Macedonię. Jego lokacja to dolina, którą płynie największa i najdłuższa rzeka w kraju - Wardar. Okolica bardzo pagórkowata i na wielu z tych pagórów znajdują się dzielnice miasta. Wjeżdżając do jedenego z głównych ośrodków przemysłowych w kraju raczej nie spodziewałem się, że przypadnie mi do gustu. I w sumie dobrze iż miałem takie podejście bo przynajmniej się nie rozczarowałem 😉

Bardziej od zwiedzania moje myśli zaprzątała potrzeba dokonania zakupów i to takich naprawdę sporych.

Veles



Na wylocie z miasta na parkingu przed pięciogwiazdkowym hotelem jem drugie śniadanie i ruszam na północ ku stolicy. Mam do pokonania niemal 50 kilometrów po dość trudnym terenie. Wiadomo, że autostradą nie pojadę ale cały czas raz bliżej, a innym razem dalej od niej biegnie podrzędna droga.
Mijam jezioro Mladost i rozpoczynam ciężką i długą przeprawę przez okoliczne wniesienia.

Jezioro Mladost



Czasami droga staje szutrowa ale chyba niedługo się to zmieni bo widzę jak geodeci robią jakieś pomiary i droga popryskana sprejem. Na drodze tej zdecydowanie więcej żółwi jak samochodów  😅


😂


Mówią, że współczesna stolica Macedonii Północnej jest najbardziej zwariowaną stolicą w Europie. Wszystko za sprawą projektu "Skopje 2014", który zakłada niemal całkowitą przebudowę centrum. Widać to od razu bo wszystkie najbardziej reprezentacyjne obiekty są całkowicie nowe. Ten projekt pochłania ogromne nakłady finansowe i jak na taki w sumie dość biedny kraj wydaje mi się to trochę dziwne. No ale każdy chce się czymś wyróżniać, a tu na pewno tego dokonali...

Należy tu wspomnieć o tragicznym w skutkach trzęsieniu ziemi, które nawiedziło to miejsce w 1963 roku. Miasto zostało zniszczone w około 80% i zginęło przeszło tysiąc ludzi. Teraz miasto wygląda bardzo "europejsko", ale jednocześnie powiedziałbym że dość kiczowato.

Nad brzegami Wardaru stoją teraz "współczesne zabytki", które nawiązują swą stylistyką do antku, ale ja tu widzę odrobinę stylu barokowego. Brzegi rzeki spięto również nowymi mostami, a wśród nich jest "Most Sztuki".

Skopje

Most Sztuki

Najstarszym mostem w mieście jest ten kamienny spinający Plac Macedoński z dawną turecką dzielnicą handlową.

Najstarszy most w mieście.




Po północnej stronie rzeki


W samym centrum głównego placu ustawiono kilkunastometrowy pomnik Aleksandra Wielkiego... Takim został wybudowany, ale po protestach Greków zmieniono jego oficjalną nazwę na "Wojownik na koniu"....

"Wojownik na koniu" pierwotnie Aleksander Wielki.


W ogóle to Skopie mogłoby nosić miano najbardziej pomnikowej stolicy Europy. Te pomniki poustawiane są dosłownie wszędzie, nawet w niespodziewanych zaułkach....






Cyryl i Metody



Zobaczymy tu również współczesny łuk triumfalny....


Na północnym brzegu rzeki znajduje się twierdza Skopsko Kale.

Skopsko Kale

W sumie w mieście spędzam około czterech godzin i to wcale nie na zwiedzaniu. Co prawda pokręciłem się dość długo po centrum i chciałem dłużej po zabytkowej dzielnicy na północnym brzegu. Niestety wysypała mi się aplikacja mapy.cz i gdzieś wsiąkły mi dane zmagazynowane na karcie w telefonie. Nie mogłem korzystać z map w trybie offline i musiałem znaleźć darmowe wifi by odbudować bazę danych. Z dostępem do darmowego internetu nie ma najmniejszego problemu, ale ja potrzebowałem szybkiego łącza by ściągnąć kilkanaście gigabajtów danych 😝

Nad brzegiem rzeki zrobiono pseudo przystań gdzie cumują atrapy galeonów. W jednym z nich jest restauracja z dość szybkim łączem internetowym. Wstępuję na obiad. Niestety mimo iż porobiłem zdjęcia wnętrza to nie mam zdjęć bo mi gdzieś wsiąkły. Podobnie jak bardzo wiele innych z tej wyprawy. Wszystko wina aparatu i badziewnej karty, pamięci, która była w zestawie.....

Deptak nad brzegiem Wardaru.

Straciłem, więc sporo czasu na czymś co nie było w planach. Opuszczam miasto bo jeszcze dzisiaj chcę wjechać w głąb Kosowa. Wzdłuż brzegów rzeki wiodą świetne ścieżki rowerowe, ale na końcu miasta przecinają one osiedla Romów, a ci zrobili tam masakryczny śmietnik. Ogniska palą dosłownie na środku ścieżki rowerowej, a asfalt po prostu się stopił.

Udając się w kierunku granicy z Kosowem wybieram podrzędną drogę. Ta w przeciwieństwie do głównej wiedzie przez góry. Podjazdy są niesamowicie strome i przez to męczące. Przednie koło mi podrywa, ale powoli dałem radę podjechać.







Ale i tak się cieszę iż nie musiałem podjeżdżać od drugiej strony bo tam to dopiero jest stromo. Mi pozostało zjechać na dół....




Na przejściu spora kolejka, ale jako rowerzysta nie muszę stać podobnie jak piesi. Poszło dość sprawnie choć strażnik zabiera mi trochę czasu zadając różne pytania odnośnie mojej wycieczki 😉

Wjeżdżam do Kosowa czyli najmłodszego państwa w Europie. Jest to moja pierwsza wizyta w Kosowie. Pierwsze co to odwiedzam sklep przy granicy. Waluta to euro, więc bardzo łatwo będę mógł porównać ceny w Kosowie z tymi w Grecji. Różnica jest spora, choć na początku kupuję jedynie wodę oraz piwo. O ile w Grecji płaciłem za 0,33 piwa 1,1-1,3 euro tak tutaj 0,6 euro i to za pół litra. Tak to ja lubię ! 😋

Moja pierwsza wizyta w Kosowie.

Piwo z największego browaru w Kosowie.

Pierwsze większe miasto w Kosowie to Ferizaj. Jadę tam starą drogą, która pnie się po zboczach wąwozu, którym płynie rzeka Nerodimka. Z góry ciekawie wygląda biegnąca poniżej autostrada R6.



W Ferizaj jestem w okolicy zachodu słońca. Czasu mi ubywa, więc tylko zakupy płynów i odbijam na zachód. Wiem, że teraz czeka mnie konkretne wyzwanie w postaci podjazdu na przełęcz Prevala. Początek jest spoko. Jadąc wzdłuż rzeki Lepenc do miasta Štrpce zastaje mnie zmrok. Muszę też chwilkę przeczekać bo przechodzi niewielka burza i nie widzi mi się moknąć na koniec dnia 😉

Przy drodze pomniki poległych albańskich partyzantów UÇK..., dla jednych bohaterowie, a dla innych terroryści.



Po drodze są i źródełka, a przy jednym z nich wyskakuje kilka szczeniaków. Obskakują mnie dookoła i liżą po nogach. Co miałem zrobić, podzieliłem się tym co miałem jeszcze do jedzenia i ruszam dalej....



Za miastem Štrpce zaczyna się już konkret podjazd, ale tym razem jestem pozytywnie nastawiony do pokonywanej trasy i całkiem dobrze idzie mi podjazd na przełęcz Prevala. Jedna fota i zjazd, szybki i przyjemny. Udaje się jeszcze trafić na czynny niewielki sklep, a piwka bym się jeszcze napił 😉 Za miejscowością Recane zatrzymuję się na noc pod jakąś przyczepą kempingową. W niewielkiej odległości jest hotel i sięga tu wifi, więc jest git 😋


Musnikovo

Dystans dnia 19: 178,25 km
Suma podjazdów: 2462 metry


Galeria dzień 19: https://photos.app.goo.gl/WGYXs7EaaYtrCVkv6


cdn...


2 komentarze:

  1. Ja mam jakiegoś pecha, bo od kilku lat na Bałkanach ani razu nie udało mi się spotkać żółwia :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

    OdpowiedzUsuń