Strony

piątek, 3 stycznia 2020

Rowerowy Eurotrip 2019 - Dzień 22/28 - 03.08.2019 - Przez Czarnogórę oraz Bośnię i Hercegowinę

W nocy często popaduje bo przetaczają się w pobliżu burze. Jednak wysokość przeszło 1500 metrów ponad poziomem morza to trochę mało odpowiednie miejsce na spędzenie burzowej nocy. Jednak wczoraj było mi już wszystko jedno gdzie się zatrzymuję po bardzo ciężkim dniu 😉

Teraz całkiem wcześnie zbieram się do drogi. Początek to stromo w dół. Jak na razie to przejrzystość powietrza jest bardzo słaba . Po nocnych opadach teraz wraz ze wzrostem temperatury wszystko paruje.






Do miasta Nikšić mam 30 kilometrów w dół i do wytracenia 900 metrów wysokości. Natrafiam na przydrożną knajpkę. Zatrzymuję się na śniadanie. Smaczne kanapki przygotowują. Chyba też za dużo piwa wypiłem, ale co mam poradzić jak akurat teraz fajnie mi ono wchodziło 😉 Dopiero drugi raz podładowałem telefon bo do tej pory w zupełności wystarczało prądu z prądnicy w przednim kole 😀

Zdjęć nie mam, a były. Ponownie gdzieś wyparowały 😕 Ruszam dalej. Jednak będąc najedzonym rezygnuję z odwiedzin miasta tym bardziej, że musiałbym trochę odbić od dzisiejszej trasy. Robię małe zakupy na przedmieściach i kieruję się ku granicy z Bośnią i Hercegowiną. Mijam stary kamienny most i rozpoczynam długi i męczący podjazd do granicy.


Kamienny most na przedmieściach Nikšić

Powoli zyskuję wysokość. Przejeżdżam obok jeziora Slano.



Jezioro Slano.

Mimo iż jadę dość ruchliwą drogą krajową to miejscowości przez które ta droga prowadzi są w znacznym stopniu opuszczone.





Na odcinku około 15 kilometrów trwa remont drogi. Wszędzie pracuje ciężki sprzęt. W wielu miejscach droga jest "prostowana", a na całym remontowanym odcinku nie ma nawierzchni asfaltowej. Ruch odbywa się normalnie. Samochody wzbijają straszne tumany kurzu i w połączeniu z potem staję się coraz bardziej brudny...


Droga do granicy w przebudowie.


Dopiero od wsi Vilusi jest nowy asfalt. Pozostało mi ze trzy kilometry do granicy. Wymagający odcinek, ale znam go bardzo dobrze sprzed dwóch lat. Kupuję wodę na stacji paliw i uderzam na przejście graniczne. Odprawa wręcz ekspresowa. Na posterunku czarnogórskim to celnik nawet nie chciał wziąć ode mnie paszportu 😉




Opuszczam już Czarnogórę.

Przychodzi pora na zjazd. Zjazd, który poznałem kiedyś bardzo dobrze. Wówczas co kawałek się zatrzymywałem by zrobić zdjęcie będąc zafascynowany widokami. Teraz już one spowszedniały, a i przejrzystość powietrza nie jest taka jak ostatnim razem. Jadę szybko na dół.



Dolina rzeki Trebišnjica


Jeszcze chwila i docieram do Trebinje. Jestem tu już po raz drugi. Zwiedzać nie mam zamiaru bo widziałem już niemal wszystko poprzednim razem. Teraz za to podjeżdżam pod zabytkowy kamienny most, który to pominąłem poprzednim razem.

Most Arslanagica został wybudowany 1574 roku. W latach 60 tych XX wieku został jednak przeniesiony bliżej miasta ze względu na budowę zapory wodnej na rzece Trebisznicy. Pięknie się prezentuje na tle górującego nad miastem szczytu Leotar !


Zalane miejscowości

Kamienny most na rzece Trebišnjica




W mieście obowiązkowe zakupy. Muszę zrobić naprawdę spore zapasy bo przede mną duży dystans do pokonania. Może niezbyt wymagający ale po drodze nie ma żadnych sklepów.

Trebinje


Opuszczam miasto jadąc dalej główną drogą. Zatrzymuję się na posiłek. Wykorzystuję poprawiającą się pogodę i lecę do góry dronem. Nad miastem góruje wysoki na 1228 metrów szczyt Leotar. Kiedyś powiedziałem sobie, że tam wjadę, ale zamiar ten będzie musiał poczekać jeszcze jakiś czas 😉

Leotar 1228 m




Moja trasa przez kolejne kilkadziesiąt kilometrów wiedzie rozległą doliną zwaną Popovo Polje, którą płynie rzeka Trebisznica. Jako, że okolica jest pochodzenia krasowego to koryto rzeki jest  całkowicie wybetonowane. Zrobiono to po to by woda nie wsiąkała w wapienne podłoże.

Jest bardzo upalnie. Taka sytuacja utrzymuje się już odkąd byłem w Bułgarii. Nie ma dnia by temperatura zeszła poniżej 30 na plusie. Pogoda coraz lepsza. Zatrzymuję się w kilku niewielkich miejscowościach by sfotografować jakiś pomnik lub ruiny domostw, których jest w okolicy bardzo wiele.

Popovo Polje







Rok wcześniej jechałem w okolicy genialną trasą rowerową po nieistniejącej już trasie kolei wąskotorowej Ćiro. Jadąc wówczas z Grzesiem zakończyliśmy poruszanie się tą trasą w miejscowości Ravno. Powiedziałem sobie, że jak kiedyś dane mi będzie być w okolicy to postaram się kontynuować jazdę po Ćiro w kierunku Mostaru. I właśnie dziś taka okazja się trafiła. Zjeżdżam nad rzekę gdzie robię dłuższy popas. Kąpiel oraz przepierka ubrań w lodowato zimnej wodzie. Zaraz po mnie zjeżdża ciężarówka przerobiona na kampera. Starsze małżeństwo widząc, że miejsce jest zajęte przeze mnie wycofuje się i próbuje na drugim brzegu. Długi czas przyglądam się jak taranują zieleń po tamtej stronie rzeki. Jednak ich wysiłki są daremne bo miejscówka po prostu kiepska. Wracają na moją stronę i czekają nie wiedząc co dalej począć. Daję im znać, że zaraz się zbieram do drogi i zrobię miejsce.

A wracając do rzeki to woda płynąca jej korytem wykorzystywana jest do nawadniania upraw w dolinie, więc często spotkać można odchodzące kanały i przepompownie czy też ogromne koła czerpiące wodę.

Trebišnjica

Popovo Polje

Przede mną krótki podjazd do miejscowości Ravno. Tam odbijam na trasę rowerową Ćiro. Właśnie w tym miejscu tą trasę opuściliśmy w zeszłym roku. Teraz odbijam w kierunku na Mostar.


Po dawnej trasie kolei wąskotorowej Ćiro.

Trasa jest po prostu genialna ! "Ćiro" łączyła w przeszłości Dubrownik, Trebinje i Mostar. Kolej wąskotorowa została wybudowana na początku XX wieku. Pierwszy pociąg parowy zwany właśnie „Ćiro” przejechał trasę w lipcu 1901 r. Jej kres nastąpił w roku 1971 r. gdy władze Jugosławii zamknęły wszystkie linie, które były nierentowne. Teraz prowadzi tędy niesamowita trasa rowerowa, którą gdy się przejedzie to pozostanie w pamięci na zawsze. Jest to swoiste muzeum na wolnym powietrzu. W każdej miejscowości i tej istniejącej jak i nieistniejącej zobaczymy pozostałości po stacjach kolejowych. Wszędzie ustawione tablice informacyjne zawierające rys historyczny danego miejsca.






Wykorzystuję jeszcze późnopopołudniowe słońce i wykonuję kilka ujęć z drona.




Docieram do miejsca gdzie Trebisznica kończy swój bieg na powierzchni i znika pod ziemią. Swoją drogą rzeka ta jest pewnego rodzaju ewenementem. Zaliczana jest do typu cieku wodnego zwanego ponornicą. Ubierając to w odpowiednie słowa oznacza to iż częściowo biegnie na powierzchni(98 km), a częściowo pod ziemią(89 km). Na powierzchni znika w okolicy zbiornika Čapljina.



Zbiornik Čapljina.

W miejscowości Hutovo widzę zaznaczoną na mapie jakąś knajpę. Pragnienie mi doskwiera, więc decyduję się tam zatrzymać. Wypijam kilka browarków i już przy zapadającym zmroku opuszczam miejscowość.




Dalsza jazda z Hutovo może być na dwa sposoby. Albo po drodze asfaltowej lub dalej po nasypie kolejowym. W obu przypadkach wiedzie wyznakowana trasa Ćiro. Ja wybieram jazdę po nasypie kolejowym. Na tym odcinku widać, że prowadzone są właśnie jakieś prace na dawnym nasypie. Nawierzchnia świeżo rozplantowana.




W miejscowości Gornje Hrasno jest kawałek znośnej nawierzchni, ale dalej to się już zaczyna....



Nawierzchnia staje się bardzo zła. Nie to, żeby mi się nie podobało jednak jechać po nocy tak kamienistą i w wielu miejscach zarośniętą trasą było trochę uciążliwe.


Pokonuję na tym odcinku bodaj osiem tuneli wykutych w skale i jeden most kolejowy. Za ostatnim z tuneli znajduję punkt widokowy i ławki. Tu postanawiam pozostać na kolejną noc mimo iż nie ma możliwości rozwieszenia hamaka.....


Dystans dnia 22:   205,06 km
Suma podjazdów: 1047 metrów

Galeria z dnia 22:  https://photos.app.goo.gl/wgkfSV5iKurwcpAu6

cdn...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz