Strony

czwartek, 9 grudnia 2021

Rowerowy TRIP 2021 - Dzień 2 - 08.08.2021

 Uuuuuu...., prognozy się nie sprawdziły. Zapowiadali, że będzie padać od dziewiątej, a zaczyna już od szóstej ! Muszę szybko się zbierać bo nie rozwiesiłem tarpa nad hamakiem 😕 

Siąpi cały czas. Na szczęście jest dość ciepło, a dodatkowo rozgrzewam się na podjeździe. Pierwsze wyzwanie dziś to podjazd na przełęcz Przysłop (661 m n.p.m.).


Teraz szybki zjazd do Zawoi. Szybki na tyle na ile mi pozwalał deszcz. Jezdnia bardzo mokra i trochę chlapie woda z przedniego koła co jest mało przyjemne 😋

W Zawoi miałem nadzieję, że zrobię zakupy, ale się przeliczyłem. O tak wczesnej porze nie trafiłem jeszcze na żadem czynny sklep. Następna okazja dopiero w Zubrzycy Górnej....

Rozpoczynam zdobywanie przełęczy Krowiarki. Mimo dość mocnych opadów deszczu idzie mi bardzo sprawnie. A może to "sprawnie" jest spowodowane właśnie tymi opadami deszczu ? 😉 W każdym bądź razie na przełęczy parkingi pełne samochodów, więc pogoda turystów nie odstraszyła.


Zjeżdżam do Zubrzycy Dolnej. Początkowo powoli ze względu na deszcz, ale im niżej byłem jakby pogoda się poprawiała. A przed samą Zubrzycą jezdnia już zupełnie sucha, a po opadach deszczu już nie ma śladu. Właściwie to tutaj w ogóle nie padało....

Zatrzymuję się przy Orawskim Parku Etnograficznym. Jeszcze nieczynny o tej godzinie z czego starsze małżeństwo, z którym zamieniłem kilka zdań nie było raczej zadowolonych. Ja byłem tu już osiem lat temu....

Teraz tylko kilka zdjęć "zza płotu" i jadę dalej.





No dobra pogoda już się poprawiła to teraz trzeba znaleźć jakiś czynny wiejski sklep. I tu natrafia się mały problem..... Wszystkie czynne sklepy, które natrafiam nie preferują płatności kartą. Nie masz gotówki to nie zrobisz zakupów ! Ja wiem, że to mój błąd iż nie miałem przy sobie gotówki ale właśnie tak wygląda u mnie przygotowanie do wyprawy rowerowej 😂


Oszczędne zakupy robię dopiero na wylocie z Jabłonki na Czarny Dunajec i to niestety na stacji paliw gdzie ceny są....wiadomo skąd... 😉

Jem śniadanie.



Od Krowiarek jazda rowerem jest już samą przyjemnością. Jadę ciągle w dół. A od Czarnego Dunajca to już poezja jechać po genialnej ścieżce rowerowej. Do Nowego Targu mam 15 kilometrów po części wyznakowanej trasy biegnącej dookoła Tatr. 




W końcu postanowiłem zahaczyć o centrum Nowego Targu. Jakoś wcześniej do tej pory nie potrafiłem znaleźć na to czasu😉

Nowy Targ jest historyczną stolicą Podhala. Zostało założone w XVI wieku na terenach należących do króla dzięki czemu nosiło miano "miasta królewskiego" Korony Królestwa Polskiego. 

Przy Alei Tysiąclecia stoi największa świątynia w mieście. Jest to kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa. Wcale na to nie wygląda, ale ma on zaledwie 70 lat bo postawiono go w 1951 roku!

Wbijam na rynek, a tam pełno płotków, leżaczków i sztucznych palm.... Zrobili sobie pseudo plażę 😉


 Główny plac miasta wygląda schludnie choć nawiązuje do obecnych standardów "beton i kamień". Jednak mi się podoba. Budynek nowotarskiego ratusza został wzniesiony w 2. połowie XIX wieku. 




Tam gdzie łączą się Czarny i Biały Dunajec rozpoczynam już jazdę po jednej z najlepszych tras rowerowych w Polsce. Jest to Velo Dunajec. 


W Dębnie Dunajec wpada do sztucznie utworzonego w latach 1970–1997 jeziora Czorsztyńskiego. A od niedawna wzdłuż jego północnych brzegów wiedzie genialna ścieżka rowerowa ! Atrakcja coraz liczniej odwiedzana przez turystów.



Docieram do wsi Kluszkowce skąd ładnie widać zarówno zamek Czorsztyn jak i znajdujący się na przeciwległym brzegu zamek Niedzica.


Wracam na główną drogę i zdobywam przełęcz Snożka.


I szybki zjazd do Krościenka nad Dunajcem gdzie jem późny obiad w miejscowej "pierogarni".

Kontynuuję jazdę po Velo Dunajec. Chociaż pierwotnie chciałem jechać na Szczawnicę i dalej przez przełęcz Rozdziela dotrzeć do Piwnicznej Zdrój. Ale ja zawsze zaznaczam, że moje plany często ulegają zmianom 😉

No więc jadę dalej jak płynie Dunajec. Raz z jednej strony brzegu, a innym razem z drugiej. Po drodze kilka mniejszych i większych miejscowości jak chociażby Łącko i okolice słynące z tamtejszych sadów.



Niby naturalne i takie zdrowe, a ja dostałem takiej zgagi, że miałem problem z dalszą jazdą 😕

Drugi raz w dniu dzisiejszym prognozy się nie sprawdziły. Według nich miało być pogodnie do końca dnia, a tu trafia się chmura burzowa. Zaczyna grzmieć i spadają pierwsze krople deszczu. Ja jestem zmuszony na chwilę się schować. Na szczęście największy deszcz przeszedł gdzieś bokiem i mogę kontynuować jazdę dalej.


Wpadam na rynek do Starego Sącza. Nieźle mnie wytelepało na tamtejszym placu. Chyba najważniejszym zabytkiem jest klasztor Klarysek pochodzący z XIII wieku.



Dzisiaj kończę jazdę zdecydowanie wcześniej. W sumie to jest jeszcze jasno gdy rozwieszam hamak przy wale po którym biegnie ścieżka rowerowa Stary Sącz - Nowy Sącz. Coś się źle czuję od momentu gdy wypiłem ten "naturalny sok" i wolę to "odchorować wysypiając się trochę dłużej. Dzisiaj też rozwieszam płachtę biwakową bo w nocy ma padać.....

 



Niby taka "płaska" trasa, a gdzieś się ponad kilometr podjazdów uzbierało. No i z dystansem to się nie popisałem 😜

 Statystyki:

Dystans:                  166,14 km 

Czas:                       09:30:20

Średnia:                  17,47 km/h

Maks. prędkość:     63,80 km/h

Wys. maksymalna: 983 m n.p.m.

Suma przewyższ.:   1204 m     

 

cdn....



2 komentarze:

  1. Przełęcz Snożka. Podjeżdżałem. Robiłem tylko kółko wokół Pienin, ale za to podjazd w 30 stopniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałem odrobinę niższą temperaturę, ale też się napociłem ;)

      Usuń