Pewnej styczniowej soboty wybrałem się na pieszą wycieczkę w czeską część Karkonoszy. Trasa była długa i dość męcząca ponieważ tamtego dnia wydeptałem w warunkach zimowych niemal 35 kilometrów.
Nie spodziewałem się żadnych rewelacyjnych warunków i byłem naprawdę mile zaskoczony po dotarciu na Wielki Szyszak jak dobre warunki się zrobiły. Jeszcze zanim słońce schowało się pod horyzontem nie wyglądało to za ciekawie, ale każdy kto interesuje się tematem Dalekich Obserwacji dobrze wie jakie cuda potrafi czynić słońce zaraz po zachodzie 😉
Oczywiście należy tu nadmienić, że nie wykonałem zdjęć ze szczytu Wielkiego Szyszaka tylko z zimowego przebiegu szlaku wiodącego tuż poniżej po czeskiej stronie granicy.
No i Wielki Szyszak to tak naprawdę nie Wielki Szyszak. Gdzieś kiedyś jakiś kartograf zrobił babola podczas nanoszenia polskich nazw i tak już pozostało. W rzeczywistości szczyt noszący czeską nazwę Vysoke Kolo(niem. Hohe Rand) powinien się nazywać "Wielkie Koło". Wielki Szyszak znajdował się po sąsiedzku i obecnie nosi nazwę Śmielec. Natomiast zarówno na czeskich jak i niemieckich mapach cały czas widnieje nazwa Wielki Szyszak.
Im później tym warunki robiły się coraz lepsze. Oczywiście wymagało to coraz dłuższego czasu naświetlania zdjęć aby wszystko ładnie zarejestrować😊Dodatkowo występowały miraże, które ciekawie deformowały obraz dwóch najwyższych szczytów pasma.
Garść statystycznych informacji....
Zdjęcie przedstawia: Rudawy, Góry Łużyckie
Zdjęcie wykonano z: Wielki Szyszak
Zdjęcia wykonano dnia: 2024.01.28
Autor: Robert J
Sprzęt: Nikon D780 + nikorr 24-120mm/Tamron 150-600 mm G2
Trzy tygodnie wcześniej byłem na Śnieżce. Jesioniki widoczne bardzo dobrze a Rudawy nieźle (wrzucałem na astropolis). Niestety, mimo skrajnie niskiej wilgotności na szczycie, na Szumawę nie było szans. Pewnie silny wiatr miał znaczenie.
OdpowiedzUsuńGratulacje :) A czy Bawaria była widoczna wtedy ;)?
OdpowiedzUsuńTak. Szumawę było widać całkiem dobrze :)
Usuń