Strony

czwartek, 13 kwietnia 2023

Karkonosze czyli klasycznie zimowa Śnieżka - 25.01.2023

 Jak co roku w zimie i tym razem nie może zabraknąć wypadu na najwyższy szczyt sudecki 😉 Początkowo myślałem o bardziej ambitnej trasie jednak dzień wcześniej padał obficie śnieg i zachodziła obawa iż niektóre szlaki mogą być jeszcze nieprzetarte. I to się sprawdziło....

Mamy środek tygodnia, więc trzeba wziąć dzień wolnego by zrealizować plan. Według prognoz nad ranem ma się wypogodzić. Gdy wyruszałem z domu w Karkonoszach jeszcze sypał śnieg 😉 

O północy parkuję na najbliżej położonym parkingu od świątyni Wang. Parking ten jest darmowy i przeważnie o takiej porze znajdzie się wolne miejsce. Trochę był problem z wjechaniem bo dość sporo zalegało tam śniegu. Pakuję się i niezwłocznie ruszam na szlak. Chcę standardowo porobić trochę nocnych zdjęć. Pierwsza ku temu okazja nadarza się całkiem niedaleko bo koło świątyni Wang.

Mam nadzieję, że szybko się wypogodzi bo jak na razie jestem w gęstej mgle....




Po przejściu niespełna kilometra zaczyna się powoli wypogadzać. Już czasami zaczyna być widać gwiazdy. Jest dobrze !




I idę w kierunku Kotła Małego Stawu. Tam mam pomysł na wykonanie klasycznych ujęć w mało klasycznym ujęciu. Oczywiście mowa tu o zdjęciach schroniska Samotnia z podejścia do Strzechy Akademickiej. Jednak by było bardziej i ciekawiej podświetlam obiekt latarką. Szkoda tylko, że prawie w ogóle niebyło widać Drogi Mlecznej..... Ale i tak jestem zadowolony z efektu końcowego 💪😊





Jeszcze kilka nocnych kadrów z tego krótkiego odcinka do Strzechy i obok samego schroniska.






Przy "Spalonej Strażnicy" horyzont delikatnie już jaśnieje. Wędrując po Równi jestem świadkiem jak budzi się dzień. Uwielbiam ten moment ! A dziś nie śpieszy mi się na szczyt. Bo ileż to można razy oglądać wschód słońca ze Śnieżki 😉







Ale koniec końców i tak udaje mi się zdążyć na szczyt 😛



Najwyższy sudecki szczyt zdobywam w najbardziej odpowiednim momencie. Pozostaje jeszcze chwila czasu by porobić kilka fotek tuż przed wschodem. Nawet widać odległe o przeszło 130 kilometrów Jesioniki ! No tego widoku w dniu dzisiejszym to się nie spodziewałem 😃




Gdybym miał pewność, że będzie coś z dalekich obserwacji to jako pasjonata tej dziedziny fotografii bez namysłu uderzałbym na szczyt znacznie wcześniej 😉





Tego dnia pułap chmur był na takim poziomie, że dosłownie na kilka metrów powyżej tej warstwy wystawały niektóre szczyty Sudetów Środkowych. Borowa, Ruprechticki Szpiczak czy też Chełmiec, który najciekawiej wglądał !






Standardowo zostaję na szczycie dłużej od innych. Tak mniej więcej do dziewiątej na szczycie pozostaję sam do momentu gdy na szczyt zaczyna kursować kolej gondolowa od czeskiej strony. Gdy tylko z wagoników wysypuje się "pospolita stonka turystyczna" zawijam się na dół. Dla mnie widok młodych ludzi wjeżdżający na górę kolejką po prostu mnie śmieszy. Ubiór niektórych dobitnie świadczy o tym jakie mają pojęcie o górach.. Żeby udając się w góry gdzie panują zimowe warunki nie mieć nawet cieplejszej kurtki ? Nie mówię nawet o obuwiu, które bardziej nadaje się do spaceru po parku 😉 Najważniejsze jednak by zrobić sobie selfie na szczycie i pochwalić się tym przed znajomymi na social media. Oczywiście nie o wszystkich wjeżdżających tu mowa bo niektórzy wyglądają jak typowi górołazi tyle tylko, że w dniu dzisiejszym mieli lenia 😁

Ja w każdym bądź razie zwijam się na dół bo w planach jest śniadanie w Loucni boudzie.










Od Domu Śląskiego idę już szlakiem niebieskim w kierunku największego Sudeckiego schroniska. O ile hotel można nazwać jeszcze schroniskiem.....

Na szlaku tym uświadamiam sobie, że będzie dzisiaj naprawdę ciężko zrealizować swój pomysł na dzisiejszy szlak. Trasa zupełnie nieprzetarta. Szło może kilka osób, a w przeważającej części to narciarze. Zanim dotarłem do Loucni boudy już schodzi mi sporo czasu....







Powiem tak... w schronisku tym nie byłem kilka lat i ceny jakie mnie tam przywitały po prostu zwaliły z nóg. Najlepsze jest to, że mamy menu, ale bez podania cen. jeżeli chcesz zobaczyć jakie są ceny musisz zeskanować kod i zostaniesz odesłany do strony z menu i cenami. Najśmieszniejsze jest to, że to nie działa, a kelner tylko wzruszył ramionami. Za zupę, nie wiadomo co to zresztą za zupa była. Ponoć rosół.... i do tego gulasz wydałem niemal stówkę..... A po tym gulaszu dostałem takiej sraczki, że już chyba tam więcej nie zajrzę. Zresztą jak sięgam pamięcią to przeważnie mam niemiłe wspomnienia z tym miejscem.





Wszystko to co napisałem powyżej nie zmienia faktu, że obiekt jest rewelacyjnie położony

Opuszczam mury schroniska i realizuję dalszą część trasy czyli przejście na Karkonosza(1422 m). Szlakiem szło może dwie osoby i kilku narciarzy biegowych. Idąc zapadam się miejscami powyżej kolan. oj będzie ciężko.





Pokonanie tych 2,5 kilometra zajmuje mi przeszło dwukrotnie więcej czasu jak wskazują szlakowskazy oj trzeba zweryfikować swoje zamiary na dzień dzisiejszy. Zresztą nadciągają chmury i może dzisiaj nie być zachodu słońca, A chciałem pożegnać dzień tak jak go powitałem na szczycie Śnieżki.

Karkonosz to bardzo fajny punkt widokowy. Między innymi na grań Kozich Grzbietów. Chwilkę podelektowałem się widokami, wykonałem kilka zdjęć i zarządziłem odwrót.






Nie wiem jakbym się musiał sprężać, ale i tak nie było możliwości by zdążyć na zachód słońca na Śnieżkę. Pozostało mi coś wymyśleć po drodze, ale co tu wymyśleć na Równi pod Śnieżką ? Pozostało mi pożegnać dzień na szlaku pomiędzy Lucni boudą, a "Spaloną strażnicą". No i się okazało, że dosłownie na moment przed zachodem słońca niebo zrobiło się krwisto czerwone. Podobnie zresztą jak zbocza Śnieżki. A na szczycie i na szlaku na wierzchołek "Królowej" sporo turystów.







A po zachodzie schodzę możliwie najkrótszą i najłatwiejszą trasą do Karpacza. Przede mną jeszcze kilka godzin jazdy do domu, a przecież następnego dnia trzeba iść do pracy 😉 W każdym bądź tazie jestem mega zadowolony z wypadu. Nieźle się wymęczyłem bo to jednak dwa dni bez snu i pokonane 400 km samochodem oraz 35 km pieszo😊


😀

6 komentarzy:

  1. Zdjęcia klasa sama w sobie, ale widok Śnieżki o zachodzie kapitalny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne warunki i zdjęcia :)

    Ja mam bardzo podobne wspomnienia z ostatniej wizyty w Lucni boudzie. Tylko różnica była taka, że nawet menu nie było, a kelner po pytaniu o menu tylko stwierdził, że przecież na stole jest kod QR. Standard obsługi i cena za jedzenie sprawiła, że powiedziałem sobie, że więcej tam nie zjem. Co najwyżej wpadnę na piwko, chociaż ono też strasznie drogie i raczej tylko przy okazji dla towarzystwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piwo w przeliczeniu to 20 zeta za 0,5 trochę nieporozumienie ;)

      Usuń
  3. Zimowa inwersja po raz kolejny zrobiła robotę. Co tu dużo pisać- kosmiczny spektakl a zdjęcia...fenomenalne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze celuję w co najmniej przyzwoite warunki, które mogę wykorzystać do foto ;) Dzięki :)

      Usuń