Jak co roku w zimie i tym razem nie może zabraknąć wypadu na najwyższy szczyt sudecki 😉 Początkowo myślałem o bardziej ambitnej trasie jednak dzień wcześniej padał obficie śnieg i zachodziła obawa iż niektóre szlaki mogą być jeszcze nieprzetarte. I to się sprawdziło....
Mamy środek tygodnia, więc trzeba wziąć dzień wolnego by zrealizować plan. Według prognoz nad ranem ma się wypogodzić. Gdy wyruszałem z domu w Karkonoszach jeszcze sypał śnieg 😉
O północy parkuję na najbliżej położonym parkingu od świątyni Wang. Parking ten jest darmowy i przeważnie o takiej porze znajdzie się wolne miejsce. Trochę był problem z wjechaniem bo dość sporo zalegało tam śniegu. Pakuję się i niezwłocznie ruszam na szlak. Chcę standardowo porobić trochę nocnych zdjęć. Pierwsza ku temu okazja nadarza się całkiem niedaleko bo koło świątyni Wang.
Mam nadzieję, że szybko się wypogodzi bo jak na razie jestem w gęstej mgle....
Po przejściu niespełna kilometra zaczyna się powoli wypogadzać. Już czasami zaczyna być widać gwiazdy. Jest dobrze !
I idę w kierunku Kotła Małego Stawu. Tam mam pomysł na wykonanie klasycznych ujęć w mało klasycznym ujęciu. Oczywiście mowa tu o zdjęciach schroniska Samotnia z podejścia do Strzechy Akademickiej. Jednak by było bardziej i ciekawiej podświetlam obiekt latarką. Szkoda tylko, że prawie w ogóle niebyło widać Drogi Mlecznej..... Ale i tak jestem zadowolony z efektu końcowego 💪😊
Jeszcze kilka nocnych kadrów z tego krótkiego odcinka do Strzechy i obok samego schroniska.
Przy "Spalonej Strażnicy" horyzont delikatnie już jaśnieje. Wędrując po Równi jestem świadkiem jak budzi się dzień. Uwielbiam ten moment ! A dziś nie śpieszy mi się na szczyt. Bo ileż to można razy oglądać wschód słońca ze Śnieżki 😉
Ale koniec końców i tak udaje mi się zdążyć na szczyt 😛
Najwyższy sudecki szczyt zdobywam w najbardziej odpowiednim momencie. Pozostaje jeszcze chwila czasu by porobić kilka fotek tuż przed wschodem. Nawet widać odległe o przeszło 130 kilometrów Jesioniki ! No tego widoku w dniu dzisiejszym to się nie spodziewałem 😃
Gdybym miał pewność, że będzie coś z dalekich obserwacji to jako pasjonata tej dziedziny fotografii bez namysłu uderzałbym na szczyt znacznie wcześniej 😉
Tego dnia pułap chmur był na takim poziomie, że dosłownie na kilka metrów powyżej tej warstwy wystawały niektóre szczyty Sudetów Środkowych. Borowa, Ruprechticki Szpiczak czy też Chełmiec, który najciekawiej wglądał !
Standardowo zostaję na szczycie dłużej od innych. Tak mniej więcej do dziewiątej na szczycie pozostaję sam do momentu gdy na szczyt zaczyna kursować kolej gondolowa od czeskiej strony. Gdy tylko z wagoników wysypuje się "pospolita stonka turystyczna" zawijam się na dół. Dla mnie widok młodych ludzi wjeżdżający na górę kolejką po prostu mnie śmieszy. Ubiór niektórych dobitnie świadczy o tym jakie mają pojęcie o górach.. Żeby udając się w góry gdzie panują zimowe warunki nie mieć nawet cieplejszej kurtki ? Nie mówię nawet o obuwiu, które bardziej nadaje się do spaceru po parku 😉 Najważniejsze jednak by zrobić sobie selfie na szczycie i pochwalić się tym przed znajomymi na social media. Oczywiście nie o wszystkich wjeżdżających tu mowa bo niektórzy wyglądają jak typowi górołazi tyle tylko, że w dniu dzisiejszym mieli lenia 😁
Ja w każdym bądź razie zwijam się na dół bo w planach jest śniadanie w Loucni boudzie.
Od Domu Śląskiego idę już szlakiem niebieskim w kierunku największego Sudeckiego schroniska. O ile hotel można nazwać jeszcze schroniskiem.....
Na szlaku tym uświadamiam sobie, że będzie dzisiaj naprawdę ciężko zrealizować swój pomysł na dzisiejszy szlak. Trasa zupełnie nieprzetarta. Szło może kilka osób, a w przeważającej części to narciarze. Zanim dotarłem do Loucni boudy już schodzi mi sporo czasu....
😀
Zdjęcia klasa sama w sobie, ale widok Śnieżki o zachodzie kapitalny!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńPiękne warunki i zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńJa mam bardzo podobne wspomnienia z ostatniej wizyty w Lucni boudzie. Tylko różnica była taka, że nawet menu nie było, a kelner po pytaniu o menu tylko stwierdził, że przecież na stole jest kod QR. Standard obsługi i cena za jedzenie sprawiła, że powiedziałem sobie, że więcej tam nie zjem. Co najwyżej wpadnę na piwko, chociaż ono też strasznie drogie i raczej tylko przy okazji dla towarzystwa.
Piwo w przeliczeniu to 20 zeta za 0,5 trochę nieporozumienie ;)
UsuńZimowa inwersja po raz kolejny zrobiła robotę. Co tu dużo pisać- kosmiczny spektakl a zdjęcia...fenomenalne!
OdpowiedzUsuńZawsze celuję w co najmniej przyzwoite warunki, które mogę wykorzystać do foto ;) Dzięki :)
Usuń