XII
Prudnicki Maraton Pieszy to impreza turystyczna organizowana przez prudnicki
oddział PTTK oraz Tygodnik Prudnicki. Uczestnicy mieli do wyboru trzy warianty
tras: 15 km, 25 km, 50 km. Tegoroczna najdłuższa trasa w całości
wiodła Głównym Szlakiem Sudeckim. Start nastąpił w miejscowości
Sławniowice, a meta znajdowała się na Polanie Kucharskiego w Lesie
Prudnickim. Na miejscu startu najdłuższej trasy stawiło się 38
śmiałków. Jako jedyny docieram do Sławniowic rowerem ;) Właśnie kończy się
odprawa przed startem, a ja jeszcze nie jestem zapisany. Szybko dokonuję
formalności i ruszam w pogoń za resztą grupy, która wyruszyła kilka minut
wcześniej. Po dwóch kilometrach doganiam pierwsze osoby. Cała grupa już mocno
rozciągnięta. Oczywiście na przedzie biegacze. Mijamy kamieniołomy marmuru. W
lesie sporo błota na szlaku. Po wyjściu z lasu zastaje nas wschód słońca.
Następnie szlak wiedzie polną drogą do Gierałcic. Zanim
dotarłem do wsi to udało mi się wyprzedzić 3/4 stawki ;) Z Gierałcic mało
przyjemna część trasy po asfalcie. Widząc, że niektórzy podbiegają, więc i ja
czasami sobie truchtam.
W
końcu asfalt się kończy. Dalej szlak wiedzie zagajnikami i częściowo przez
pola aż do Bodzanowa. W jednym miejscu można było się odrobinę pogubić nie
widząc oznaczeń szlaku.
W
Bodzanowie doganiam czołówkę(poza biegaczami oczywiście ;) ). Bodzanów łączy
się z Głuchołazami. GSS omija niestety rynek, a potrzebujemy zrobić małe
zakupy. Ze znajomą postanawiamy skrócić odrobinę trasę idąc przez centrum.
Zakupy w markecie i podążamy w kierunku części zdrojowej gdzie jest pierwszy
punkt kontrolny na trasie.
Na
PK częstują pajdą chleba ze smalcem i pyszną nalewką. Podbijamy karty kontrolne i rozpoczynamy pierwsze bardziej wymagające
podejście podczas dzisiejszej trasy. Szlak prowadzi grzbietem "Góry
Parkowej" tak naprawdę składającej się z trzech szczytów: Przedniej Kopy,
Średniej Kopy oraz Tylnej Kopy. Na początek wchodzimy na najniższą z nich czyli
Przednią Kopę 495 m. Na szczycie znajduje się zrujnowane schronisko z wieżą
widokową.
Następnie kierunek Średnia kopa 543 m, która defakto jest
najwyższym z trzech wierzchołków. Szlak przebiega w pobliżu szczytu. Tym razem
nie musimy pokonywać zbyt dużego przewyższenia. W prześwitach pomiędzy drzewami
dostrzegamy, iż pogoda się odrobinę pogorszyła. Docieramy do Podlesia, dalej szlak wiedzie drogą asfaltową do Konradowa.
Z
Konradowa do Skowronkowa jeden z bardziej błotnistych odcinków na trasie
maratonu. Docieramy do Jarnołtówka. Pod sklepem kilkuminutowa przerwa i ruszamy
zdobyć Biskupią Kopę. Podejście na szczyt jest najtrudniejsze na dzisiejszej
trasie. W nogach już ponad połowa dystansu, ale zdobycie szczytu poszło całkiem
sprawne. Na szczycie kolejny punkt kontrolny. Tutaj też miała być kolejna
10-cio minutowa przerwa. Wypijam dwa piwa. Z 10 robi się 20 minut ;)
Po
tak długiej przerwie ruszając w dalszą trasę zaczynam odczuwać pierwsze oznaki
zmęczenia. Łydki się odzywają i stopy zaczynają piec. Zmniejszam trochę tempo.
Z BK schodzimy na Mokrą Przełęcz, a stamtąd rozpoczynamy zdobywanie drugiego
pod względem wysokości szczytu Gór Opawskich - Srebrną Kopę.
Po
Srebrnej przychodzi pora na Zamkową Górę i Szyndzielową.
Szlak prowadzi dalej w okolice kąpieliska w Pokrzywnej i do
Moszczanki gdzie obok łowiska pstrąga zdobywamy Młyńską Górę. Szczyt niewysoki,
ale podejście dość strome i nieźle można się zasapać ;)
Z
Młyńskiej Góry podążamy przez zagajniki i łąki do Wieszczyny. Docieramy do
kładki nad potokiem. Tu odcina mi prąd. Zaczynam sporo odstawać od grupy.
Wieszczyna już niedaleko. Tam w schronisku jest ostatni punkt kontrolny i ekipa
robi sobie krotką przerwę przed ostatnią częścią trasy.
A teraz
pozostało jedno większe podejście na Długotę i następnie już w dół do Dębowca.
Za Dębowcem króciutkie podejście na ostatni już w dniu dzisiejszym szczyt
Kobylicę.
Z
Kobylicy prosta droga do mety maratonu usytuowanej na Polanie Kucharskiego.
Docieram tam jako dziesiąty z czasem 9 godz. 23 min. Cała trasa liczyła około
48 km i 1100 m przewyższenia. Na polanie czeka poczęstunek na uczestników.
Podsumowanie imprezy i czas spędzony na miłych rozmowach :)
Pomimo niezbyt sprzyjających prognoz pogodowych, aura bardzo dopisała.
Podsumowując: świetna impreza i świetni ludzie zajmujący się organizacją
Maratonu oraz sami uczestnicy :)
Więcej zdjęć z tej imprezy pod linkiem: LINK
Robercie, dzięki za uczestnictwo, fotografie i relację. Mam nadzieję, że zobaczymy się podczas PMP 2015 :)
OdpowiedzUsuń