Wypad ten był planowany ze znajomymi od dawna, a
jak wiadomo w takim przypadku jest ciężko trafić na dobrą pogodę. Chciałem
zaliczyć jakiś wschód słońca wysoko, ale warunki pogodowe były słabe,
szczególnie pierwszego dnia. Wyjazd z Opola coś po 20-tej. Ekipa liczy sześć
osób. O pierwszej w nocy jesteśmy na parkingu u wylotu doliny Chochołowskiej.
Podążamy do schroniska na Polanie Chochołowskiej. Pogoda beznadziejna, więc
rezygnuję z planów związanych ze wschodem słońca. W schronisku spędzamy kilka
godzin. Na szlak ruszam jako pierwszy. Podążam żółtym na Grzesia i dalej na
Rakoń. Reszta ekipy wybiera szlak zielony. Spotykamy się pod Wołowcem.
Na Wołowcu odrobinę się wypogadza. Na
szczycie przerwa na posiłek i ruszamy czerwonym w kierunku Jarząbczego.
Na
Jarząbczym pogoda się całkiem spaprała. Zaczyna
padać marznący deszcz. Zejście na Jarząbczą przełęcz odbywa się po wilgotnej
skale i należało uważać by się nie pośliznąć i przypadkiem nie skręcić nogi w
kostce. Ze szczytu schodzi z nami nowy kolega..., który następnego dnia również
nam towarzyszy na szlaku. Niektórzy czują już trudy dzisiejszego dnia i
wspólnie postanawiamy wracać do schroniska przez Trzydniowiański wierch. Pogoda
ponownie się poprawia i część ekipy postanawia poczekać na zachód słońca. W
międzyczasie kolega zbiera materiał do timelapsa.
Zachód słońca jest taki byle jaki. Schodzimy
do schroniska. Postanawiamy następnego dnia zmienić rejon. Wielka szkoda bo
pogoda o poranku wyśmienita, a my tracimy sporo czasu na powrót do Kir i
przemieszczenie się na Polanę Palenica. Na parkingu zajmujemy jedno z ostatnich
miejsc. Kolejka do bramki ma ze sto metrów :roll: Robimy tatrzańską klasykę,
czyli idziemy nad Morskie Oko ;) Im jesteśmy bliżej tym pogoda się bardziej
psuje. Będąc już nad największym tatrzańskim stawem słońca już nie
uświadczyliśmy. Ludzi tłumy...
Postanawiamy jeszcze podejść nad Czarny staw pod Rysami gdzie robimy sobie
dłuższą przerwę.
A
później to już powrót do samochodu i prawie sześć godzin nocnej jazdy.
Dwa dni i 54
km pokonane oraz 2040 m podejść. Trochę
pozostał niedosyt po tym wypadzie z braku zaplanowanego wschodu słońca, ale to
sobie odbiłem tydzień później ;)
Galeria: LINK
A tutaj timelaps wykonany przez kolegę:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz